Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Zastanawialiście się kiedyś nad kwestią kary śmierci?
Na jednych z zajęć na studiach miałam okazję uczestniczyć w dyskusji na jej temat i przyznam szczerze, że sala była wyraźnie podzielona na trzy grupy: zwolenników, przeciwników i osoby, które nie miały zupełnie zdania na ten temat.
Dlatego, gdy przypadkiem trafiłam na thriller, w którym kara śmierci jest motorem napędowym całej historii, nie mogłam przejść obok takiej książki obojętnie. Czy zatem "Wyrok" autorstwa Christiny Dalcher okazał się interesującą lekturą? Myślę, że tak, chociaż końcówka nieco mnie rozczarowała.
Główną bohaterką "Wyroku" jest prokurator Justine Boucher, która w sprawie o brutalne morderstwo wniosła o wymierzenie najwyższej z możliwych kar — karę śmierci. Po wykonaniu wyroku okazało się jednak, że ktoś dysponuje dowodami niewinności skazanego. W świetlne nowego prawa, które zostało wprowadzone kilka lat wcześniej, wnosząc o karę śmierci, Justine postawiła na szali własne życie. Prawo mówi bowiem, że kiedy w przyszłości skazany okaże się niewinny — prokurator, który domagał się tej ostatecznej kary, otrzyma taki sam wyrok i w dodatku bez prawa do procesu.
W świetle nowych dowodów nad Justine zbierają się zatem czarne chmury. Czy przez swoją decyzję kobieta nieświadomie skazała się na śmierć? Czy wobec tego jej synek zostanie sierotą? Czy może cała sprawa będzie miała jakieś drugie dno? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że początek tej historii był bardzo fascynujący. Autorka wprowadziła czytelników w świat Justine, skupiając się na tym, by rzucić światło na moralny dylemat, którym od lat niewątpliwie jest kara śmierci.
Bardzo podobało mi się to, że autorka zdecydowała się na powrót do studenckich lat głównej bohaterki, gdzie ta miała okazję poznać swojego przyszłego męża i włączyć się w tworzenie prawa, które w późniejszym okresie jej życia, stało się jej przekleństwem. W ten sposób Christina Dalcher ukazała czytelnikom, że każda decyzja z przeszłości, może zaważyć na naszym przyszłym życiu, chociaż w chwili jej podjęcia, wydaje się, że jest istotna tylko w danym momencie.
Ogromną zaletą tej publikacji są karty z dziennika mężczyzny skazanego na śmierć, które pozwalają czytelnikowi na poznanie historii z zupełnie z innej strony. Przyznam szczerze, że były to dla mnie najbardziej wstrząsające i emocjonujące momenty całej książki, ponieważ cały czas miałam w głowie, że człowiek, który to pisał, pożegnał się już z życiem.
Tym, co okazało się dla mnie największym minusem tej publikacji, są ostatnie sceny, które były mocno naciągane i mam wrażenie, że trochę wymyślone na siłę, aby jakoś spiąć do kupy losy wszystkich bohaterów oraz sam koniec tej historii, w którym brakowało mi postawienia tej faktycznej kropki nad i. Autorka zdecydowała się bowiem na napisanie zakończenia w formie "co by było, gdyby", w związku z czym tak naprawdę możemy sami zdecydować o losach Justine. I chociaż lubię, kiedy autor pozostawia alternatywę, w tym konkretnym wypadku zepsuło mi to odbiór całej historii.
Niemniej jednak myślę, że "Wyrok" to książka, którą jest ważnym głosem w dyskusji o kontrowersyjności kary śmierci. Myślę, że jak najbardziej spodoba się fanom thrillerów, dlatego, jeżeli nie mieliście jeszcze okazji jej przeczytać, serdecznie Was do tego zachęcam.