Seriale historyczne od zawsze są moją słabością. Uwielbiam je za to, że są wykonane z rozmachem, pełne pięknych kostiumów, ale także i zawiłych intryg oraz fałszu. "Dynastia Tudorów" to produkcja, która nie jest mi obca, dlatego byłam bardzo ciekawa książki, która jest oparta na pierwszym sezonie tegoż serialu. Jesteście ciekawi moich wrażeń?
Anglia jest pod panowaniem Henryka VIII Tudora. W kraju jednak nie dzieje się dobrze, bowiem na coraz większą skalę szerzone są herezje reformatora Marcina Lutra, a na scenie politycznej nieustannie zmieniane są sojusze. Raz młody Tudor opowiada się za pokojem z Francją, tylko po to, aby zaraz go zerwać na rzecz Hiszpanii. Pomimo oczywistych problemów uwaga monarchy jest skupiona na jednym: rozwodzie z pierwszą żoną, Katarzyną Aragońską, po poznaniu i zauroczeniu się piękną Anną Boleyn.
Historia to wspaniała sprawa, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie każdy podziela moją opinię. Od zawsze fascynował mnie fakt, iż mogę poznać zwyczaje i zachowania ludzi z odmiennych warstw społecznych i różnych epok. Możliwość uzupełniania swojej wiedzy rzeczami, które wydarzyły się na długo przed moim urodzeniem jest po prostu intrygująca. Ot, kieruje mną zwykła ludzka ciekawość. Z historią Tudorów, szczególnie Henryka VIII jestem oczywiście zaznajomiona. Nie da się ukryć, że jest to niezwykle pasjonująca postać, której życiorys wywołuje duże zdumienie. Król Anglii zasłynął przede wszystkim swoimi licznymi małżeństwami, których było sześć: z Katarzyną Aragońską, Anną Boleyn, Jane Seymour, Anną z Kleve, Katarzyną Howard i Katarzyną Parr. Jako serialowy i książkowy bohater nie wzbudził mojej sympatii. Niezwykle porywczy, rządzący z pasją monarcha, który z osobistych pobudek pragnął unieważnienia rozwodu z pierwszą małżonką.
Podczas czytania tej książki zwróciłam uwagę na wielowątkowość i możliwość obserwowania poczynań kilku bohaterów na raz. Na początku wprawiło mnie to w zmieszanie, bowiem nie byłam pewna, na czym właściwie opiera się akcja, później jednak zaczęłam doceniać rozbudowaną historię. To, co było moim zdaniem najlepsze to fakt, że intencje niektórych postaci były dla czytelnika jasne i klarowne, a dla króla już nie tak bardzo...
Panowanie Tudorów rozpoczęło się drogą podboju, dlatego ich prawo do tronu było wielokrotnie kwestionowane. Na królewskim dworze było pełno intryg, oszustw i zdrad, które tykały jak bomba, przez co czytelnikowi podczas lektury nieodłącznie towarzyszyło napięcie.
To, co okazało się dla mnie miłą niespodzianką był fakt, że Anne Gracie wszystkie fakty historyczne wyłożyła z niezwykłym wdziękiem i prostotą, przez co nawet osoba, która nie przepada za historią łatwo może odnaleźć się w czytanym temacie.
Jak już wiecie, "Dynastia Tudorów: Król, królowa i królewska faworyta" to powieść oparta na serialu, dlatego niestety, ale mało dowiadujemy się z niej o samych emocjach bohaterów, a opisy wydarzeń i miejsc są raczej ubogie. Autorka skupiła się na dobrym odzwierciedleniu pierwowzoru i w tej kwestii nie da się niczego jej zarzucić.
A teraz może mniej istotny aspekt, ale równie ważny dla wrażeń estetycznych oka. Pierwsze, co rzuca się na wstępie to pięknie wydana serialowa okładka ze skrzydełkami, na których czytelnik widzi zdjęcia z tejże produkcji, a także może zaznajomić się z interesującymi ciekawostkami.
Podsumowując: Jestem oczarowana tą książką, która znacznie przewyższyła moje oczekiwania! "Dynastia Tudorów: Król, królowa i królewska faworyta" to ciekawa i świetnie napisana powieść, która idealnie łączy fakty historyczne i wątek miłosny odgrywający bardzo istotną rolę w toczącej się akcji. Ponadto jest to niebanalne uzupełnienie swojej wiedzy na temat serialu. Serdecznie polecam!
"Jeśli lew raz pozna własną siłę, to nikt nie będzie w stanie go kontrolować."