Anne Gracie jest znaną autorką powieści historycznych. Tym razem postanowiła sięgnąć do czasów osiemnastowiecznej Anglii. W ten sposób powstała książka „Dynastia Tudorów”, wydana przez Harlequin w 2013 roku.
Książka opowiada historię króla Henryka – młodego, przystojnego i niezaspokojonego seksualnie władcy Anglii. Jego żona, Katarzyna, nie może mu dać upragnionego syna. Król pociesza się zatem licznymi kochankami, aż nagle poznaje piękną i inteligentną Annę Boleyn. Kobieta wpada mu od razu w oko, a Henryk zakochuje się w niej do tego stopnia, że postanawia rozwieść się z żoną. Sprawę ma załatwić jego zaufany doradca, kardynał Woolsey. Nie jest to jednak proste – papież nie widzi powodu, dla którego małżeństwo miałoby zostać uznane za nieważne, a inni władcy nie popierają królewskiego kaprysu. Do tego ciągłe zawirowania polityczne, żądza seksualna i niezadowolenie z postępowania króla komplikują sytuację. Czy Henryk dopnie swego?
Książka powstała na podstawie scenariusza do serialu o tym samym tytle. Autorka nie kryje się jednak z tym faktem – okładka przedstawia serialową parę, a pod tytułem znajdziemy informację na ten temat. Niestety, jeśli ktoś tak jak ja oglądał ten serial, podczas czytania zda sobie sprawę, że wiele dialogów jest żywcem przeniesionych z ekranu, a sceny są niemal identyczne. Co prawda spodziewałam się 100% przeniesienia, a jednak zawiodłam się. I to miło się zawiodłam. Są w książce bowiem fragmenty, których w serialu nie ma – chodzi mi głównie o myśli i uczucia bohaterów.
Treść została podzielona na kilka części, które nie są graficznie oddzielone od siebie. Nie zawsze jesteśmy z Henrykiem. Tak jak w serialu akcja przenosi się w różne części państwa, a nawet Europy. To wielki plus, bo możemy dowiedzieć się o tym, co dzieje się w osiemnastowiecznej Europie.
Minus to zdecydowanie paginacja. Początkowo myślałam, że to tak krótkie są rozdziały, potem okazało się, że numery stron umieszczono na górze, w dość dużym odstępie od brzegu kartki. Dodatkowo znalazłam kilka błędów korektorskich – brakujące kropki, nieoddzielone akapity… Mimo wszystko książka jest dość dobrze napisana, chociaż brakowało mi niekiedy opisów wyglądu postaci. Henryk w serialu był, moim zdaniem, mega przystojny. W książce wspomina się nieco o jego budowie fizycznej, ale czułam niedosyt.
Plus to przypisy z Biblii. Jest ich niedużo, ale zostały odpowiednio wyszczegółowione w tekście. No i piękna okładka ze skrzydełkami, na których znajdziemy interesujące informacje.
Język nie jest udziwniony. Jest dość współczesny, czasem tylko pojawiają się wtrącenia z innych języków, które jednak są tłumaczone w treści dialogów. Bardzo przyjemne robi to wrażenie.
Komu mogę polecić książkę? Powiem szczerze – trudno mi powiedzieć obiektywnie. Jestem wielką fanką serialu, dlatego ci co go oglądali na pewno po nią sięgną, nie muszę ich zachęcać. Zachęcam jednak tych, którzy nie widzieli. Książka to alternatywa, jeśli nie możecie zobaczyć ekranowej wersji. Poza tym to bardzo przyjemna historia o miłości, namiętności, władzy i problemach z jakimi boryka się król, który tak naprawdę nie jest idealny, ma zwykłe, ludzkie oblicze, a nie boskie jak sam siebie starał przekonać Henryk. Poza tym jest tu wachlarz postaci, z których każda jest inna i pragnie czego innego. Przyjemnie czyta się o tak różnych charakterach. Gorąco polecam – przymknijcie tylko oko na drobne niedoskonałości.