Każdy tytuł ma swoje źródło. Nie inaczej jest w tym przypadku. Okno, jasne, błękitne. Przez, które widać inny świat, lepszy. Ten, o którym marzę. Ten, którego nie mam, a który chciałabym mieć.
Książką Edyty Czepiel to bardzo trudna literatura. Miałam kłopot ze zrozumieniem jej, zrozumienie wszystkiego, połapaniem się w wątkach, które się pojawiały. Chronologia jest tu zaburzona, ale dodaje to uroku całej powieści, której głównymi bohaterkami są dwie przyjaciółki: Sygita i Beata. Poznały się i wychowały w swojej wsi, Maciejowiczkach. Jedna wybrała wielkomiejskie życie, druga postanowiła osiąść we wsi i wychowywać dzieci i rodzinę. Wydaje się, że życie jednej usłane różami, bez stresu i zmartwień, a drugiej szczęśliwe, pełne blasków fleszy, bogactwa i popularności. Rzeczwyistość jednak pokazuje, że to tylko ułuda.
Główny wątek to historia niezłomnej przyjaźni dwóch kobiet, które wybrały własną drogę życiową. Po 8 latach od ostatniego kontaktu Beata odbiera telefon od Sygity, która zaprasza ją do siebie, do Maciejowiczek. To spotkanie, po latach, zmienia życie każdej z nich. Odżywają wspomnienia, skrywane zadrażnienia, ukrywane tajemnice. Okazuje się, że życie nie jest takie proste i szczęśliwe, jakim się wydaje. Każda z nich, mimo ogromnych różnic i różnych doświadczeń życiowych, ma trudne życie, usłane kolcami róży. Choroba i ogromna strata wyczekiwanego prezentu od losu podcinają nogi obu kobietom. Oparcie, które miało być wsparciem już nim nie jest. Kobieta, nikomu nic nie winna, zgodnie wychowująca swoją córeczkę, dostaje dar od Boga, który będzie musiała zwrócić wraz z czymś bardziej cennym. Patrzenie na śmierć ukochanej osoby i ta niemożność pomocy, zrobienia czegokolwiek, jest dojmująco złowieszcza. Wielka przyjaźń zostaje wystawiona na ogromną próbę. Czy wytrzyma ją?
Książka nie zrobiła na mnie początkowo wrażenia. Dopiero gdy zaczęłam szukać filmu, obejrzałam trailery, zwiastuny to trochę zrozumiałam w czym rzecz. Książka jest smutna, opowiada o losach dwóch przyjaciółek, rozłączonych przez los, który na chwilę pozwala im ponownie się spotkać by potem znowu sobie z nich zakpić. W książce się tego nie czuje. Narratorem jest Sygita, jedna z przyjaciółek. Ale momentami można się pogubić, dlatego, że bez ostrzeżenia narrator zmienia się w Beatę i na odwrót. Głównie to Sygita mówi, opowiada o wszystkim i wszystkich, ale czasami pojawia się też i Beata tam. Forma jest bardzo trudna. Pomieszane wspomnienia, ciągłe retrospekcje, barwny, jak dla mnie aż za bardzo, język, który utrudnił mi pełne skupienie na czytanym tekście i wchłonięciu go w pełni. Zrozumieniu. Książka jest dla ambitnych i opornych na emocje. Których tu nie brakuje.