Duet Linn Skåber i Lisy Aisato zachwycił mnie już rok temu przy okazji premiery „Młodości” - przepięknego, poruszającego obrazem i słowem, zbioru opowiadań o dojrzewaniu. Tym razem autorki pochylają się nad dorosłością - etapem w życiu, który wcale - wbrew temu co mogłoby się wydawać - nie jest łatwiejszy od czasu dorastania.
Skåber pisze o ludziach młodych, którzy dopiero zdecydowali się opuścić rodzinne domy, wyjechać z miejscowości, w których się wychowywali i zacząć żyć - w końcu, doczekanie - jako dorośli.
Pisze o ich rodzicach, opuszczonych matkach, które w tych domach zostają zupełnie same na nowo ucząc się życia, lecz tym razem w pojedynkę.
Pisze o małżeństwach z długoletnim stażem i ich rutynie życia codziennego, dylematach wokół remontu kuchni. Pisze tez poważniej, np. o ciężkich decyzjach dotyczących podjęcia rozwodu.
Pisze, tym razem nie o pierwszych, a o drugich i kolejnych miłościach oraz o nadziejach, złudzeniach i zawodach z nimi związanych.
Pisze o przyjaźniach, które - o ile w ogóle jeszcze istnieją - w dorosłym życiu zupełnie różnią się od tych, które znane są z czasów szkolnych.
I w końcu - pisze o śmierci, której z roku na rok dorośli doświadczają coraz częściej, która szokuje tym, jak bardzo wszyscy się do niej przyzwyczaili, staje się zjawiskiem akceptowalnym.
W zasadzie Skåber pisze o wszystkim odsłaniając cały przekrój emocji towarzyszących ludziom na różnych etapach ich życia, następnie umiejętnie wplatając je w prezentowane historie. „Dorosłość” dotyka problemów uniwersalnych, przepełniona jest opowieściami, które przecież tak dobrze wszyscy znaki, a jednocześnie nie nuży nimi ani na moment.
Autorka ukazuje pewnego rodzaju próbę pogodzenia się z obecną sytuacją, akceptację stanu tytułowej dorosłości - okresu, który w wielu wzbudza uczucie niepewności. Mimo nostalgicznych, często wyidealizowanych wspomnień młodości należy przyjąć to co tu i teraz i czerpać z życia równie mocno jak dawniej. Jednak przeszkód do tego jest wiele i nie są to wcale choroby czy ograniczenia fizyczne. Przeszkodami są ludzkie spojrzenia, powszechne normy i reguły społeczne, myśli z tylu głowy, że „tak już nie wypada”. Bo kobietę, która zaczepia ludzi na ulicach, śmieje się i żartuje - zupełnie tak samo jak robiła to jako nastolatka - teraz społeczeństwo postrzega za wariatkę.
Ciekawa jest też forma „Dorosłości” i nie mogłabym o niej nie wspomnieć, bo to książka niezwykle bogata - nie tylko w przepełnione czułością ilustracje Aisato, ale i słowa, z którymi Skåber robi co zechce. Autorka pisze klasyczną prozą, tworzy dramat z podziałem na role, co jakiś czas decyduje się zaskoczyć czytelnika poezją. Wszystko to wychodzi jej bardzo dobrze, bo każdy aspekt tej książki niezwykle przemyślano, każdą historie opowiedziano w zupełnie inny, niepowtarzalny sposób.
Pięknie było znów wrócić do pióra Skåber, wspaniałe było poznać kolejne niezwykle dzieła Aisato - dzięki temu i ja pozwoliłam sobie na trochę nostalgii, która przecież nie opuszcza bohaterów „Dorosłości”.