„Jeśli przez całe życie nie dostanie się grama miłości, człowiek łaknie jej tak bardzo, że uzależnia się od zainteresowania, muśnięci ust czy dotyku dłoni”.
Znacie serię "Mancuso Family"? Jeśli poznaliście już historię Vito i Ottavio, jestem pewna, że na historie Domenico czekaliście równie niecierpliwie, jak ja.
Domenico od zawsze uważany był za tego bardziej zbuntowanego i nieprzejmującego się zdaniem innych mężczyznę. Choć doskonale wiedział, że to, z jakiej rodziny pochodzi, musi mieć wpływ na jego decyzje, z jedną z nich nie był w stanie się pogodzić.
Za jego niechęcią do zaaranżowanego małżeństwa stała ona – Maddie. Kobieta poznana w klubie, która szturmem dostała się do jego serca. Domenico wie jednak, że ojciec nigdy nie zaakceptuje jej jako synowej, jednak czy jest gotowy zmierzyć się z konsekwencjami niepodporządkowania się tradycją rodziny?
Jak wiele będą musieli znieść i poświęcić, by odnaleźć wspólne szczęście? Czy mając naprzeciw sobie tradycje rodzin mafijnych, mają szansę na swoje szczęśliwe zakończenie?
***
Uwielbiam pióro autorki! Tymi słowami najlepiej byłoby podsumować moje wrażenia, po skończeniu najnowszej książki Katarzyny Małeckiej. To wspaniałe uczucie czytać książkę i nie bać się tego, że mogłaby być źle napisana lub że mi się nie spodoba. Tu nawet nie brałam takiej opcji pod uwagę. Czy czułam niepokój? Owszem, ale tylko pod kątem tego, czy moje serce wytrzyma to, co autorka zgotuje tym razem swoim bohaterom, a po przewróceniu ostatniej strony doskonale wiem, że łatwo nie było.
Domenico, pomimo całej swojej „lekkomyślności” jest bohaterem, którego od razu bardzo polubiłam. Podobało mi się to, jak pomimo sprzeciwu ze strony bliskich parł naprzód i walczył o swoje szczęście. Postać Maddie oprócz dużej sympatii wzbudziła we mnie swego rodzaju nostalgię, bo jej przeszłość, ale też to, w jaki sposób była traktowana przez osoby, które powinny się nią opiekować, łamało mi serce..
Nie ma co się oszukiwać. Uczucie tych dwoje od początku było skazane na porażkę. Bo czy mając przeciwko sobie ludzi, a na drodze tak wiele przeszkód, mieli szansę ochronić to, co ich połączyło?
„Domenico” to z pewnością książka, która dostarczyła mi wielu wrażeń. Doskonale napisana, z przemyślaną i dobrze poprowadzoną fabułą, która wciągała i nie pozwoliła odpuścić do ostatniej strony. I wiecie, co jest najlepsze? Że tak zwyczajnie mi mało!
Mam wrażenie, że dopiero co zaczynała się moja przygoda z tą serią, a tu już za mną tom trzeci, a przede mną ostatni, który… no właśnie! Autorka zaserwowała tu takie zakończenie, że ścisnęło mi żołądek, a umysł chyba nie do końca pojmował to, co czytał. Mam nadzieje, że kolejny tom niebawem, bo przecież ja muszę wiedzieć co dalej!
Podsumowując, nie mam wątpliwości, że Katarzyna Małecka kolejny raz udowodniła, jak dobrze, lekko i przede wszystkim przemyślane pisze historię. Nie bez powodu mają tak wielu fanów, a jeśli jakimś cudem jeszcze do nich nie należycie, to musicie to zmienić!
Ja całym swoim zakochanym serduszkiem POLECAM!