Johny i jego żona Rowena razem z dziećmi przyjeżdżają do nowo zakupionego domu na wzgórzu Cold Hill. Nie zdołają jednak nawet przestąpić progu tego georgiańskiego budynku...
Po nich dom kupuje Ollie Harcourt, który wraz z żoną Caro i dwunastoletnią córką, Jade zamieszkują go, rozpoczynają remont. Nowo zakupiona posiadłość jest w opłakanym stanie - rury nie nadają się do transportu wody, instalacja elektryczna niesie niebezpieczeństwo pożaru, sam dom gnije i grozi zawaleniem. Jakby tego było mało to jest to status zabytku drugiej kategorii. Mimo tego, rodzina jest zadowolona z zakupu, choć bardzo się w ten sposób zadłużyła. Jade jest zła na fakt, że musiała przez to zostawić swoich przyjaciół, jednak dostrzega jakieś zalety tego miejsca. Do czasu... Z pozoru wszystko zaczyna się całkiem niewinnie - duch kobiety o nieprzyjemnej twarzy, tajemnicze światła. Jednak prawdziwy lęk budzą ostrzeżenia tajemniczego mężczyzny, który przed laty służył mieszkającej w nim rodzinie. Prawdziwe zło i strach wkrótce dadzą o sobie znać.
Rodzina musi zmierzyć się ze strachem i odkryć sekret ludzi, którzy mieszkali tu przed nimi. Wszystko jest tylko z pozoru spokojne a ucieczka od zgiełku miasta do sielankowej wioski jest tylko wejściem z deszczu pod rynnę.
Autor nie jeden raz przestraszy czytelnika, a wciągająca akcja i dobre pióro autora nie pozwalają się nudzić czytelnikowi od pierwszej do ostatniej strony. Klimat utrzymuje się stale na mrocznym poziomie, pojawiają się ciągle jakieś nowe szczegóły, które go podsycają. W tym temacie ciężko jest stworzyć coś nowego, jednak James sprawił, że parę razy przeszły mi ciarki czytając o tajemniczych zjawiskach w Cold Hill. Książkę z pewnością zaliczam do jednych z najlepszych tego gatunku. W związku z tym, że jest to moja pierwsza przeczytana książka tego autora, pokuszę się o jego kolejne. Bez wątpienia. Polecam.