Historia o typowej współczesnej singielce. Wyrwana spod opieki rodziców, będąca na tak zwanym swoim, robiąca to co kocha przy okazji na tym zarabiając. Jednak na tym dobrze zaplanowanym obrazku pojawia się "problem" który trzeba jakoś rozwiązać. Otóż firma, z którą Parker chce związać swoją przyszłość zawodową stawia na... ustabilizowane życie osobiste. Co to oznacza? Na "gwałt" trzeba znaleźć narzeczonego, najszybciej - za pieniądze. I tu z pomocą przychodzi Dean - młody wykształcony mężczyzna, który wpasowuje się w lukę powyższego obrazka. Jednak, żeby nie było idealnie, na pierwsze zaplanowane spotkanie firmowe zamiast Deana przybywa... Jego starszy brat Rhys, którego celem jest wyrażenie opinii na temat postępowania Parker.
Rhys - mężczyzna który przejął rolę ojca Deana, żyjący z poczuciem "krzywdy" wyrządzonej w przeszłości, mierzący się ze "spadkiem" po ojcu.
W ten sposób rozpoczyna się historia o dwóch światach, które mają się ze sobą zetrzeć. Kobieta z dobrego domu z ambicjami i mężczyzna z bolesną przeszłością chcący uratować tonącą w długach siłownię. Co z tego wyniknie i jak to się zakończy? Czy powyższe spotkanie będzie dla Parker zakończeniem marzeń zawodowych? Czy może Rhys zrozumie ideę zatrudnienia "mężczyzny do towarzystwa"?
Książka pokazuje przede wszystkim jak bardzo mylny może być pierwszy osąd. Jak bardzo brak odpowiedniej komunikacji prowadzi do ranienia siebie nawzajem. Co jest ważniejsze, uczucie czy kariera, a może da się to pogodzić? Czy rozwój zawodowy w tej konkretnej firmie z tymi konkretnymi ludźmi jest tym, co rzeczywiście da szczęście? Jak bardzo bolesny może być powrót do przeszłości i zmierzenie się z tym, czego nie da się odwrócić, ponieważ słowo "przepraszam" nie odwróci biegu wydarzeń.
Książkę czyta się lekko i szybko. Zabawne dialogi pomiędzy głównymi bohaterami mimo złośliwości przemycają powoli rodzące się w nich uczucie. Postaci ukazane są wyraziście i co ciekawe niektóre z nich zaskakują.
Relacja głównych bohaterów jest moją ulubioną. Uczucie, które pojawia się między nimi przychodzi niespodziewanie i czeka, aż któreś z nich je zauważy. I mimo, iż bije po oczach i oni oboje mają świadomość jego istnienia, to przecież "to jest tylko umowa".