Gdy po raz pierwszy przeczytałam pierwszy rozdział książki autorstwa Pana Grzegorza Gortata pt. '' Do pierwszej krwi'' stwierdziłam, że jest to dobry tekst napisany z myślą o młodzieży.
Spodobało mi się samo podejście, z jakim to traktuje swoich bohaterów. Każdego z nich na swój sposób traktuje inaczej.
Przeczytana przeze mnie książka jest, z gatunku literackiego określiłabym powieści o dresiarzach i licealistach z tzw. dobrych domów w Warszawie początku XXI wieku.
Bohaterowie zwracają się do siebie nawzajem ksywkami. Tutaj młodzież ma swój świat.
Można w tej powieści spotkać również z nie akceptacją ze strony nieprzyjaciela.
Ważny jest kult pieniądza, marka ubrania.
Autor tej powieści Pana Grzegorz Gortat przedstawił losy Wietnamczyka, ale on nie zdradził do końca, że koledzy z klasy go skrzywdzili.
Z perspektywy czasu uważam, że obecnie jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do słowa tolerancja niż kiedyś.
Nadany tytuł książce '' Do pierwszej krwi'' wskazuje na to, że nie można czuć się bezpiecznie w świecie młodzieży. W realnym świecie zawsze są obawy i nie można wykluczyć tego, że nic się nie stanie w środowisku szkolnym. Jeśli nie mówi, się o istniejącym problemie nawet z zaprzyjaźnionymi osobami to też nie ma gwarancji na to, że można mieć poczucie pewnego bezpieczeństwa.
Wietnamczyk postąpił, inaczej zachowując w trudnej dla niego sytuacji, gdyż nie ujawnił prawdy. Próbowałam znaleźć się w podobnej sytuacji zrozumieć jak on i zastanawiałam się, czy postąpiłabym podobnie.
Obserwując, szkolne środowisko na ogół jest tak, że winni siedzą cicho i śmieją się, z ofiary bacznie się jej przyglądając, co ona zrobi dalej z tym, co się dzieje dalej wokół niej.
Problem owszem jest. Nikt go nie widzi. Dopiero potem pojawia się małe światełko w tunelu w osobach, które nie pokazują swojego prawdziwego ja, ale umieją przyglądać z innej perspektywy na osobę, która tych krzywd doznaje.
To jest silna grupa wsparcia: Baczer, Jolka, Koń, Lacha, Tadek to z nimi nie ma szans, aby nie zginąć, ale czy uda im się pomóc przetrwać znając problemy ofiary?
Owszem nasuną się po przeczytaniu tej książki refleksje i pytania, jak można pomóc młodzieży, która nawet dla siebie wzajemnie jest wrogiem i nie mają właściwej osoby do naśladowania, aby wskazała drogę do bycia dobrym, a nie tym złym.
Autor w doskonały sposób pokazał, że istnieje jednak świat młodzieży, na której można polegać. Znają oni swoje plusy i minusy, mogą na siebie liczyć, chcą się realizować, stworzyć własny zespół, w którym każdy w nim za coś odpowiada.
Należy pamiętać o tym, że nie zawsze społeczeństwo akceptuje inność, obcość.
Młodzież w tej książce łączy specjalna więź i trzymają się tego i wylewają wspólnie krew wspólnie.
Polecam przeczytać tę książkę.