Co jest w stanie zrobić kochający rodzic dla swojego dziecka? Wszystko. Byle tylko mu pomóc, byle było zdrowe i szczęśliwe.
Rupert Isaacson jest podróżnikiem i autorem przewodników. Jest mężem Kristin, którą poznał podczas jednej ze swojej podróży, a oboje są rodzicami Rowana. Chłopiec kończy trzy lata, powinien cieszyć się dzieciństwem, bawić z rówieśnikami… a jednak nie. Życie tej rodziny zmienia się diametralnie gdy u Rowana zdiagnozowano autyzm. Od tego momentu wszystko dyktowane jest dobrem syna. Autystyczny chłopiec wraz z wiekiem nie staje się samodzielny, nie można pozostawić go bez kontroli, pomocy i opieki. Ataki złości i furii, niemożność usiedzenia dłużej w jednym miejscu, niechęć wobec obcych i jakichkolwiek kontaktów z dziećmi, nieumiejętność samodzielnego załatwiania potrzeb fizjologicznych, niemożność nawiązania dialogu, często najzwyklejszego porozumienia – z tym na co dzień borykają się Rupert i Kristin. Żadna ze znanych terapii, w przypadku ich synka, nie skutkuje. Przełom następuje podczas spotkania Rowana z Szamanami. Chłopiec nawiązuje kontakt, jego objawy na kilka dni ustępują. Do tego wielki wpływ na poprawę stanu chłopca mają zwierzęta, przede wszystkim konie. Dlatego też wbrew sprzeciwom sceptycznej Kristin Rupert postanawia zabrać synka do Mongolii - krainy szamanów, koni, nietkniętej przyrody i całkowitego oderwania od cywilizacji. Czy to może się udać? Rozpoczynają podróż, trudną i momentami niebezpieczną, podróż w poszukiwaniu cudu. Celem jest zdrowie syna, a kiedy wyprawie przyświeca taki cel, warto poświęcić wszystko.
Ta przepiękna powieść opowiada o sile miłości, o woli walki, o przyjaźni. O rodzicielstwie i tych niesamowitych uczuciach, które mieści serce tych, którzy posiadają dzieci. O ich poświęceniu i cierpieniu, w którym jednoczą się z chorym dzieckiem. O wielkiej sile i odwadze, które w obliczu choroby po prostu się pojawiają znikąd i mają ogromny zasięg.
Opowieść ojca ukazuje również więź, jaką człowiek może nawiązać ze zwierzętami. Podkreśla i potwierdza niezwykłość zwierząt, ich rolę w przyrodzie, w świecie. Nigdy nie przestaną mnie zadziwiać i wzruszać…
Powieść jest napisana prostym językiem, bo Rupert nie jest pisarzem ale dzięki swojej prostocie w opisywaniu codziennych zmagań o zdrowie wyobcowanego i zamkniętego w sobie chłopca nabiera jeszcze większej autentyczności, wzrusza jeszcze bardziej. Nie da się opisać, jak wiele emocji wywołują opisywane tu wydarzenia. Niezłomne i uparte dążenie rodziców do osiągnięcia celu; krok za krokiem, krok w przód, dwa w tył, z wątpliwościami, lękiem i obawami ale jednak wciąż do przodu, nie poddając się, z wiarą, miłością i otwartym sercem. Nie wolni od błędów rodzicielskich, a jednak zdeterminowani - ich postawa jest naprawdę godna podziwu. Do tego z humorem i dystansem do siebie i swoich błędów Isaacson daje świadectwo wielkiej miłości i przedstawia piękny obraz nieskażonej przyrody. Mongolia, tajga zachwycają swą surowością, niedostępnością, niezależnością i tym, że wciąż nie ulegają cywilizacji.
Opowieść ojca to opowieść snuta przez samo życie: to prawdziwe, brutalne, nie oszczędzające i nie litujące się ale jednak gotowe zawsze zaoferować szczęście i radość w zamian za wysiłek i trud. W poszukiwaniu cudu… zawsze poświęcić ile się da. Piękna przygoda, piękne wrażenie duchowe, kulturowe, emocjonalne.
"Wszystko, czego nie można wytłumaczyć, odrzucamy jako herezję, choć nasze życie tak bardzo zależne jest od rzeczy, których nie możemy wyjaśnić racjonalnie ani naukowo. NA przykład miłość. Każdy jej doświadcza, każdy jej pożąda, każdy potrzebuje jej do istnienia, każdy wie, że ona istnieje, ale nikt nie potrafi jej wyjaśnić, sprowadzić do prostej fizyki czy chemii.