Austria, 1279 rok. Jaksa i Lambert przybywają na turniej rycerski odbywający się na zamku Rappottenstein i chociaż początkowo wydaje się to być wydarzenie podobne wielu innym, to z czasem zaczynają zachodzić coraz bardziej niepokojące okoliczności towarzyszące. Gdyby tego było mało, w okolicy dochodzi do brutalnych ataków, a w miejscach zbrodni zawsze pojawiają się wyryte na drzewach słowa. Pośród ludności zamieszkującej te tereny zaczynają w związku z tym krążyć legendy o Titivillusie, demonie słów. Czy bohaterom uda się udaremnić spisek? I czy mają szansę wygrać potyczkę z diabolicznym mordercą?
Na samym początku muszę zaznaczyć, że chociaż „Czarcie słowa” są drugą częścią serii, to można ją równie dobrze potraktować jako osobną powieść, ponieważ wszystkie nowe wątki w książce rozpoczynają się i zostają zakończone w tym samym tomie. Dzięki Grzegorzowi Wielgusowi czytelnicy mają okazję po raz kolejny przenieść się do średniowiecza wraz z Jaksą Gryfitą, Lambertem z Myślenic oraz inkwizytorem, bratem Gotfrydem. Tym razem bohaterowie wyruszyli na poszukiwanie przygód poza granice Polski i również tam postanowili nieźle namieszać. Z tą trójką nie można się nudzić!
Już podczas recenzowania „Pękniętej korony”, czyli pierwszej części serii, zwróciłam uwagę na to, jak dobrze autorowi udaje się stosować stylizację językową oraz jak realistycznie oddaje on specyficzny klimat ówczesnych czasów. Jego książki są pełne przygód i intryg, sięga również po folklor średniowiecznych europejczyków, co jest dodatkowym smaczkiem. Ogromną zaletą dla mnie jest również specyficzny „męski” humor, który pojawia się zwłaszcza w dialogach, dodatkowo podkreślając relacje występujące pomiędzy bohaterami. Jeżeli już mowa o pojawiających się w książce postaciach, to może i ich sylwetki nie są szczegółowo przybliżone, a jednak są wyraziste i nie brakuje im charakteru.
„Czarcie słowa” to bardzo dobra książka przygodowa, zwłaszcza dla wielbicieli powieści historycznych. Ta historia wyróżnia się pod wieloma względami, zwłaszcza spośród polskiej współczesnej literatury tego typu i jest zdecydowanie warta uwagi. Nie wszyscy poszukują literatury ambitnej z górnej półki, a w moim odczuciu jest to porządne czytadło, które przede wszystkim spodoba się czytelnikom płci męskiej (ale nie tylko!). Chociaż przygody bohaterów nie są oparte na prawdziwych postaciach, to okoliczności wydają się bardzo realne i przemawiają do wyobraźni. Jeżeli macie ochotę na chwilę przenieść się w czasie, wziąć udział w pojedynkach rycerskich, rozwikłać kilka zagadek i przeżyć niejedną awanturniczą przygodę, to nie zastanawiajcie się, tylko sięgnijcie po „Czarcie słowa”! Jeżeli podobała Wam się „Pęknięta korona”, to tym bardziej nie macie się nad czym zastanawiać – ja cieszę się, że miałam okazję wrócić do tego świata i mam nadzieję, że jeszcze mi się to uda.