„Za lasami” to debiut powieściowy Moniki Litwinow, autorki publikującej bajki terapeutyczne w miesięczniku „Wychowanie w przedszkolu”. Autorka pełni rolę redaktor naczelnej czasopisma metodycznego dla kynoterapeutów „Zajęcia z psem”, gdzie również można znaleźć jej teksty.
Spacerując z psem po lesie brzezińskim pan Antoni trafia początkowo na kosz jabłek, w tym jedno nadgryzione, a chwilę później odnajduje zwłoki dziewczynki. Ktoś bardzo okrutnie potraktował dwunastolatkę, do tego charakterystycznie ją umalował i uczesał. Miała usta pomalowane na intensywnie czerwony kolor i włosy związane na czubku głowy czerwoną kokardą. W tym samym czasie w Koninie ze szpitala psychiatrycznego ucieka kobieta skazana za próbę utopienia dwumiesięcznej córki. Pojawia się nagle w mieszkaniu przerażonego męża Macieja. Artur Gawron z kolei, leśniczy z Brzeźna, wraca do domu po wizycie w szpitalu, gdy nagle odbiera telefon, informujący o morderstwie w jego lesie. Na miejscu, po odkryciu przy ciele ofiary przedmiotu, który rozpoznaje, postanawia zająć się sprawą na własną rękę. Co łączy wszystkie wymienione osoby? Co jeszcze wydarzy się w brzezińskim lesie? No i najważniejsze, kto i dlaczego zabija niewinne dzieci?
Do książki przyciągnęła mnie hipnotyzująca okładka, ale również fakt, że mam do czynienia z debiutem, do tego polskim, a bardzo lubię je sprawdzać. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej powieści i bardzo dobrze, bo lubię niespodzianki, a tutaj ich nie brakuje. Powieść jest wielowątkowa, przy czym wątkiem głównym, który w jakiś sposób łączy wszystkie sprawy, jest zabójstwo dwunastolatki i ucharakteryzowanie jej na postać znaną z baśni. Od tego wszystko się zaczyna. Tylko zaczyna, bo nie jest to jedyny mrożący krew w żyłach moment powieści. Jest ich dużo więcej, chociaż nie napiszę dokładnie, co się dzieje, bo mogłabym zdradzić zbyt dużo. A samodzielne odkrywanie zakamarków fabuły jest w tym przypadku naprawdę fascynujące, bo jest ona pełna niedopowiedzeń i wyjątkowo interesująca. Do tego prawie każdy rozdział kończy się zawieszeniem akcji w kluczowym momencie, a po nim następuje część pisana z perspektywy innego bohatera, dlatego napięcia i oczekiwania w książce również nie brakuje.
Podoba mi się ta powieść. Jest dynamiczna i od początku naprawdę dużo się dzieje. Na każdego z przedstawionych bohaterów spływa jakieś nieszczęście. Nagromadzenie nieszczęść, a przy tym napięcie, sięga w pewnym momencie zenitu. I myślimy sobie, że to może już za dużo, że już wystarczy. Ale brniemy w tę powieść dalej, bo zwyczajnie nie możemy się od niej oderwać. Trzecioosobowa narracja prowadzona jest z perspektywy kilku osób. Przede wszystkim są to leśniczy Artur Gawron i Maciej Lisiecki, ojciec małej Lenki i mąż uciekinierki ze szpitala psychiatrycznego. Przede wszystkim, bo czasem w powieści pojawiają się rozdziały pisane z perspektywy innych osób. Jest to dobry zabieg, bo po pierwsze nadaje powieści dynamizmu, po drugie przykuwa do książki już od samego początku.
Głównymi bohaterami książki są, wspomniani już, leśniczy Gawron i Maciej Lisiecki. Pierwszy z mężczyzn to człowiek kochający las, związany z nim tak bardzo, że zna go jak własną kieszeń. Mężczyzna z trudną przeszłością, który do tej pory nie może pogodzić się ze śmiercią żony. Kiedy okazuje się, że przy zwłokach dziewczynki odnaleziono przedmiot, który rozpoznaje, angażuje się w śledztwo całym sobą. Okazuje się, że koszmar, który stał się jego udziałem kilka lat temu, teraz może odżyć za sprawą odnalezionego przedmiotu. Do tego mężczyzna mierzy się z innego rodzaju problemami. Kiedy go poznajemy, akurat wraca ze szpitala z Bydgoszczy z odebranymi wynikami badań, których potem długo nie otwiera, co dodatkowo podsyca zainteresowanie czytelnika. Maciej Lisiecki wydaje się początkowo postacią kompletnie niezwiązaną z główną sprawą. W pierwszych rozdziałach poznajemy jego i jego małą córeczkę, a także historię umieszczonej w szpitalu żony. Kiedy żona niespodziewanie pojawia się na progu mieszkania, razem z nią do życia mężczyzny wkrada się niepokój o niedaleką przyszłość, strach o córkę i lęk przed tym, co spotykało mężczyznę ze strony żony w przeszłości. Lisiecki to bardzo tajemnicza postać, której sekrety z przeszłości zaczynają powoli wychodzić na jaw, a na ich podstawie buduje się obraz człowieka odmienny od kochającego, samotnie wychowującego córkę ojca, którego mogliśmy poznać na początku powieści. Bohaterowie, o których wspominam, zostali dobrze scharakteryzowani, innym jednak, którzy nie pełnią tutaj głównych ról, zabrakło nieco głębi, przez co ciężko w jakikolwiek sposób się do nich przywiązać, kibicować im lub nie. Pozostają w dużej mierze czytelnikowi obojętni.
Autorka ma dobry warsztat, książka napisana jest starannie i z wprawą. Chociaż jest to debiut, widać wyraźnie, że to nie jest pierwsza jej styczność ze słowem pisanym. Styl autorki przypadł mi do gustu. Jest lekki i książkę dobrze się czyta. Mimo że nie brakuje w powieści opisów otoczenia, a także przemyśleń bohaterów, równowagą są dla nich żywe, naturalne dialogi, które dodatkowo napędzają akcję. Strzałem w dziesiątkę było umiejscowienie akcji w otoczonym lasami Brzeźnie, małej miejscowości, w której wszyscy się znają i nie ma tajemnic, które z czasem nie wypłynęłyby na powierzchnię. Z jednej strony jest to duży plus, bo taki zabieg nadaje powieści małomiasteczkowego charakteru. Dzięki temu też w książce panuje wyjątkowy, nieco duszny, a na pewno mroczny klimat. Z drugiej strony takie umiejscowienie akcji pozwala na zbyt szybkie rozwiązanie zagadki i faktycznie w tym przypadku tak się dzieje. Zawiązana w powieści intryga jest nadzwyczaj ciekawa i przede wszystkim oparta na oryginalnych, baśniowych motywach, które zresztą nadają powieści świeżości, jednak rozwiązania tej sprawy można dość szybko się domyślić. Co, nadal nie zabiera przyjemności z lektury i zaskoczenia w finale, bowiem zakończenie jest bardzo złożone, nieoczekiwane i zaskakujące. Jest też otwarte, bo stanowi zapowiedź tego, czego możemy spodziewać się w kolejnym tomie. Warto wspomnieć na koniec, że w książce poruszonych zostało kilka trudnych tematów, o których szerzej rozpisywać się nie będę, bo są dość istotnym punktem na drodze prowadzącej do rozwiązania kryminalnej zagadki.
„Za lasami” to powieść wielowątkowa, napakowana tajemnicami i oryginalna, w interesujący sposób nawiązująca do znanych bajek. To przemyślana i dopracowana historia, w której wszystkie, pozornie niepasujące do siebie, elementy łączą się w jedną, spójną i nadzwyczaj interesującą całość. Warto tę książkę przeczytać, do czego gorąco Was zachęcam. A ja już niecierpliwie wyczekuję kontynuacji. Po zakończeniu, które zaserwowała autorka, a które pozostawiło po sobie ogromny niedosyt, nie pozostaje mi chyba nic innego. Serdecznie polecam!
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl