Porzuceni recenzja

Maciej Kaźmierczak urodził się w Kutnie, ale studiował w Łodzi i z reguły właśnie w tym mieście obsadza fabułę swoich książek. Przy okazji wyszukiwania informacji na temat autora odkryłam ile jego historii mnie ominęło i to, że „Nikt” nie był jego debiutem. Wszystkie pozycje trafiły na chciej listę i obawiam się, że to będzie kolejny autor kryminałów, którego twórczość będę idealizować. Myśleliście, że ten zaszczyt spotkał tylko Mroza i Czornyja? Nic mylnego !

„Porzuceni” to najnowsza książka autorstwa Macieja Kaźmierczaka w której nic nie jest takie jakie mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jeśli dobry kryminał to mocny kryminał to tu otrzymacie też mrok, strach i sieć kłamstw, która zacznie was oplatać tak samo jak bohaterów tej historii.

Podczas porannego spaceru w parku pies Tomasza wykopuje z ziemi truchła psów. Świadkiem tej szokującej sytuacji staje się Malwina Król. Makabryczne znalezisko zostaje zgłoszone na policję, która z początku niezbyt chętnie działa, dopóki na miejscu zbrodni nie odkryto ciała małego dziecka. Niestety zło rozprzestrzenia się szybciej niż dobro. Z domu dziecka w którym pracuje Malwina Król znika 9 letni podopieczny Marcin wraz z psem Gandalfem za którym wybiegł na ulicę. Czy to tylko szokujący zbieg okoliczności ?

Policja nie łączy sprawy zaginięcia małego Marcina z ciałem dziecka znalezionym w parku. Wszystko się zmienia, gdy do śledztwa dołącza śledczy Morawiec prowadzący niewyjaśnioną sprawę zabójstwa dziecka na plaży w Gdańsku. Trzy lata przerwy pomiędzy jedną, a drugą zbrodnią sprawiają, że podkomisarz Szolc jest nieco sceptyczna. Obok śledztwa kręci się ciągle Tomasz, którego pies odkrył grupową mogiłę w parku oraz bezdomna kobieta. Czy któreś z nich odpowiedzialne jest za zbrodnie ?

Czy zawsze istnieje happy end ? A może czasem mrok jest tak duży, że nie sposób się z niego wyplątać? Staram się nie spoilerować wam za bardzo fabuły, ponieważ to co otrzymacie na końcu zaskoczy was tak bardzo, że z wrażenia nie będziecie mogli spać.