Czy połączenie fikcji literackiej i prawdziwych wydarzeń to Waszym zdaniem dobry pomysł?
Przyznam, że bardzo rzadko po takie książki sięgam. Wyjątkiem są książki jednego z polskich pisarzy, który urzekł mnie polotem i talentem do tworzenia sensacyjnych powieści, w których trudno się połapać co jest fikcją, a co prawdą.
W przypadku książki „Anatomia doktora Mengele” Margherity Nani takie połączenie jednak nie spełnia swojej roli. Zaledwie dwudziestoletnia autorka stworzyła moim zdaniem fikcyjną biografię jednego z największych zbrodniarzy wojennych, który nigdy nie poniósł konsekwencji swoich czynów. Podziwiam odwagę autorki. Jestem pod wrażeniem jej wiedzy (choć są pewne nieścisłości, które rzucają się w oczy) i zaciętości, jednak miałam zupełnie inne oczekiwania. Co prawda doszukałam się w tej powieści anatomii tego okrutnego człowieka, a szczególnie jego relacji z kobietami, jednak wyobraźnia młodziutkiej autorki zdominowała fakty i zaburzyła obraz Mengelego, jaki mam w głowie. Cóż, widocznie nie mam w sobie dość empatii, by doszukiwać się powodów, dla których ten człowiek stał się bezwzględnym oprawcą i katem dla milionów ludzi.
Akcja powieści rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Autorka zabiera nas do małego miasteczka w Brazylii, gdzie w 1955 roku przybywa tajemniczy cudzoziemiec w poszukiwaniu pokoju. Jest to oczywiście nazistowski lekarz Josef Mengele. Nikt z miejscowych nawet nie podejrzewa, do jakich bestialskich czynów był zdolny w czasie wojny. Po pewnym czasie doktor zdobywa zaufanie mieszkańców, a córka gospodarzy Pia jest nim wręcz zauroczona. Drugie tło to działalność Doktora Mengele w Auschwitz, gdzie dopuścił się nieludzkich eksperymentów. Autorka prześwietliła też jego dzieciństwo, małżeństwo i karierę. Wyłaniający się z tej perspektywy obraz pokazuje człowieka o wielu twarzach, który w jednej chwili tuli syna, a w następnej bez skrupułów pozbawia życia inne dzieci.
Autorka posługuje się pięknym i nienagannym językiem. Trudno uwierzyć, że to jej debiutancka powieść. Potrafi nadać narracji płynność i lekkości. Jednak w moim odczuciu ten styl zaburza charakter powieści. W pewnym momencie miałam wrażenie, że nie czytam o zbrodniarzu, który z zimną krwią mordował niewinnych, a o człowieku, który pobłądził w życiu.
Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Uważam, że każdy, kto ma ochotę, powinien ją przeczytać, by wyrobić sobie zdanie.