Po raz drugi mam przyjemność pisać o książce, którą napisała Anna Bichalska. Tym razem jednak w moje ręce trafiło opowiadanie dla dzieci, a nie powieść obyczajowa dla dorosłych. Pani Anna pochodzi z Podlasia, obecnie zamieszkuje Ełk i uwielbia swoje podlasko-mazurskie otoczenie, które jest dla niej inspiracją do tworzenia książek, a także ich... pochłaniania. Zakochana jest w czworonogach, szczególnie kudłatych, niezależne czy szczekają, czy miauczą. A muzyka, szczególnie rock jest bliskie jej sercu.
Od razu warto zwrócić uwagę na okładkę, która prezentuje się okazale, twarda, solidna oprawa, zilustrowana przez Martę Rydz-Domańską. Gdzieś pod drzewem czereśni widzimy małą dziewczynkę o imieniu Nika. Wydawać się może, że ukrywa się ona w chabrach, jakby chciała przed kimś się schować. Jak jest naprawdę?
Najnowsza książka pani Ani skierowana jest dla najmłodszych czytelników, ale jest... jedno, ale. Dotyczy ona zdecydowanie dorosłych. Już tłumaczę, o co chodzi. Mała, kilkuletnia Nika nie może nacieszyć się ze zmiany mieszkania z bloku, na piękny dom z miejscem na ogródek, a do tego z wymarzonym od zawsze własnym pokoikiem. Te marzenia i radość z ich realizacji to coś wspaniałego dla Niki. Dziewczynka jednak zauważa, że rodzice po przeprowadzce mają dla niej zdecydowanie mniej czasu. Tak jakby Nika przestała być ważna dla nich. Tylko praca i praca, a ona ma swoje potrzeby. A to pograć w ulubioną grę, a to posłuchać ulubionych czytanek, których zawsze wysłuchiwała pod wieczór przed zaśnięciem. Tata coraz później wracał z pracy i jeszcze w domu rozmawiał z kimś ciągle przez telefon. Mama... a mama, no właśnie, ona tylko siedziała przed komputerem i uderzała w klawisze, nawet nie słysząc, gdy dziewczynka ją zagadywała. Mała Nika doszła do wniosku, że ona chyba znika i staje się niewidzialna. Dobrze, że tuż obok mieszkała pewna starsza pani, do której dziecko trafiło przez przypadek, gdy przez dziurę w siatce trafił tam piesek Niki, Łatek.
Co wynikło z tego przypadkowego spotkania? Jakie wsparcie znalazła dziewczynka u sąsiadki? Autorka w piękny sposób opisała problemy zapewne niejednego dziecka, którego rodzice są zapracowani, dążą za finansowym sukcesem i mają coraz mniej czasu dla swoich potomków. Pouczająca, z morałem, warto także, by przeczytali ją dorośli.
Książkę otrzymałem z Wydawnictwa BIS, za co bardzo dziękuję pani Katarzynie Kajce.