Przyznam Wam się szczerze, że miałam pewne obawy przed tą lekturą. Obawy, które potwierdziły się po przeczytaniu kilku pierwszych zdań tekstu. Roberts, to Roberts. Wiedziałam na co się piszę. Miałam jednak nadzieję, że ta książka, że ta seria, będzie czymś więcej. Że zaczaruje mnie. Zauroczy. Pochłonie. Wstrząśnie i wytarmosi. Przeczytałam pierwsze zdania, pierwsze strony, pierwsze rozdziały. I chciało mi się wyć z rozpaczy. Nic innego tylko pusty romans. Romans jakich wiele. Spojrzałam na półkę, na której stały dwie kolejne części cyklu i aż wstrząsnął mną dreszcz. Przeczuwałam, iż czeka mnie koszmar i zastanawiałam się, jak się z niego obudzić, aż do chwili, gdy pojawił się ON. Josh. I wszystko stało się piękne. Ale po kolei.
Seria Koronkowa to cykl trzech powieści o przyjaciółkach, traktujących się niemal jak siostry. Wszystkie trzy wychowały się pod jednym dachem. Laura jest córką właścicieli sieci hotelów – Susan i Thomasa. Kate jest jej przybraną siostrą, przygarniętą po śmierci jej rodziców. Margo natomiast, to córka gospodyni, emigrantki z Irlandii. Dziewczynki przez cały okres dojrzewania traktowane są na równi przez Susan i Thomasa. Każda jest jednak inna i czego innego potrzebuje do szczęścia. Naciskana przez matkę Marko postanawia się zbuntować. Marzy o wielkiej karierze fotomodelki. Chce własną pracą zdobyć to, co posiadają Tempeltonowie. Chce wszystkim udowodnić, na co ją stać. Nie chce iść na studia. Nie chce się podporządkowywać. W dniu ślubu Laury, mając osiemnaście lat, postanawia opuścić gniazdo rodzinne i zacząć życie na własną rękę. Dziesięć lat później wraca do domu. Co przyniósł ten czas? Czy osiągnęła to, co zaplanowała? Jak kształtuje się jej przyszłość i dlaczego musiała wrócić na łono rodziny? Co przez ten czas porabiał brat Laury – Josh, i dlaczego wciąż jej dokucza? Na te, i na wiele więcej pytań odpowiedzi znajdziecie zaczytując się w Koronkowej serii stworzonej przez wybitną autorkę romansów – Norę Roberts.
Śmiałe marzenia, są naprawdę śmiałe. W wspaniały sposób przedstawiają burzliwe życie Margo, która nieraz popadała w dość spore kłopoty. Jednak jak to w prawdziwych romansach bywa, złe czasy zawsze mijają i ostatecznie wszystko układa się pomyślnie. Książkę spokojnie mogę polecić każdej miłośniczce romansów, ale nie tylko. Również kobietom, które potrzebują chwili wytchnienia od życia codziennego, odrobiny radości i romansu, jaki w prawdziwym życiu tak rzadko się zdarza. Powieść czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Ja nie potrafiłam się oderwać i zarwałam niemal pół nocy. Ale warto było. O poranku skończyłam lekturę i dzień wydaje mi się o wiele lepszy. Liczę, że i na Was ta książka podziała jak podwójna dawka radości .