Czarny humor to odpowiedź na absurdy życia, to sposób na zatrzymanie namiastek normalności tam, gdzie trudno ją dostrzec. Nie dziwi fakt, że dla Nicka Pettigrewa, byłego już pracownika do spraw zachowań antyspołecznych, okazał się pewnego rodzaju ratunkiem i lekarstwem, które pozwoliło mu przetrwać 10 lat w bardzo wymagającej i stresującej pracy. A ta w teorii polegała na zapewnieniu lokalnej społeczności spokojnego życia. W praktyce jednak oznaczała ciągły kontakt ze światem przestępczym i patologią społeczną, borykanie się z wadliwym systemem wsparcia dla chorych psychicznie, ofiar przemocy, czy narkomanów, wreszcie bezsilność wobec cierpienia drugiego człowieka.
Nick Pettigrew w swojej książce „Antyspołeczny" opisuje jeden rok swojego życia, miesiąc po miesiącu przedstawia codzienne obowiązki, dzieli się refleksjami i bardzo celnymi ripostami, będącymi odpowiedzią na totalnie odrealnione przepisy prawne, które często w ogóle nie zapewniają bezpieczeństwa i opieki swoim obywatelom. Tak naprawdę realia brytyjskie można spokojnie odnieść też do polskich, a pewnie i wielu innych krajów i to nie jest dobra wiadomość. Dlaczego ta książka jest tak świetna? Myślę, że to wszystko zasługa czarnego humoru, który oswaja i pozwala udźwignąć ogrom trudnych tematów. Dzięki temu śmiech to tylko początek dla refleksji, która przychodzi naprawdę szybko. Świat pędzi do przodu, obserwujemy ciągły rozwój, ale jeśli chodzi o prawo do właściwej opieki zdrowotnej i bezpieczeństwa, czyli podstaw egzystencji, stoi w miejscu, a nawet się cofa.
W tej pozycji pojawia się również bardzo ważny aspekt psychologiczny dotyczący mechanizmów, jakie stoją za różnymi zachowaniami. Nick Pettigrew w pewnym momencie stwierdza: „Zawód, który wykonywałem, powstał w dużej mierze nie dlatego, że ludzie to okropne stworzenia, tylko z tego powodu, że owe stworzenia mają okropne mechanizmy radzenia sobie ze stresem, ignorancją, rozpaczą i frustracją”. To ważne zdanie i powinno wielu z nas dać do myślenia. Często bezradność jest tym, co wyzwala w ludziach to, co najgorsze. Pod złym zachowaniem kryje się często „wołanie o pomoc”. Jest jeszcze druga strona medalu, a mianowicie czasem zdarza się, że bardzo niesłusznie ofiary są postrzegane, jako agresorzy i tu też posłużę się bardzo trafnym spostrzeżeniem autora: „W moim doświadczeniu ofiary sąsiedzkich zachowań antyspołecznych bynajmniej nie chcą rzucić sprawców wilkom na pożarcie; woleliby raczej, by uciążliwi sąsiedzi zmienili swoje zachowanie na lepsze, niż zostali przykładnie ukarani lub brutalnie potraktowani.” Większość z nas potrzebuje po prostu normalności i poczucia bezpieczeństwa, więc reaguje, kiedy ktoś mu zakłóca spokój, ale nie pragnie nikogo tym krzywdzić i warto tak na to spojrzeć.
Jeśli uciekacie od trudnych tematów społecznych, bo Was przygniatają swoim ciężarem albo myślicie, że Was nie dotyczą, to robicie duży błąd. Ta książka jest jak lustro, w którym sami możecie się przejrzeć, bo te wszystkie problemy i poruszane tematy mniej lub bardziej, bezpośrednio lub pośrednio Was dotyczą. Posłuchajcie tego szczerego i ironicznego głosu, a kiedy już przestaniecie się śmiać, pozwólcie sobie na gorzką refleksję... Czytajcie, naprawdę warto!
Dziękuję Wydawnictwu Insignis Media za egzemplarz do recenzji!