Nareszcie trafiłam na odpowiednią chwilę, by na kawę i ciasto wstąpić do osławionej "Cukierni pod Amorem". Autorka trylogii, Małgorzata Gutowska-Adamczyk, urzekła mnie swoim niebanalnym stylem już przy okazji "Podróży do miasta świateł". Powiedziałam wtedy sobie, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z twórczością autorki, i słowa dotrzymałam. Moją opinię o tym, czy było to spotkanie udane, możecie przeczytać poniżej.
Fabuła książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Przeszłość, a dokładniej XIX wiek, przeplata się tutaj z (względną) teraźniejszością, czyli rokiem 1995. Podział ten, gdyby nie wyraźne nazewnictwo rozdziałów, wprowadzałby dużo większy zamęt do książki, która i tak jest już wystarczająco pogmatwana. Owe zagmatwanie powoduje mnogość wątków i bohaterów z części pierwszej, traktującej o dawnych czasach i rodzie Zajezierskich. Z początku może być ciężko z połapaniem się o co w tym wszystkim chodzi i o kim w danym momencie jest mowa, ale im głębiej w lekturę, tym łatwiej przywyknąć. Po prostu z każdą kolejną stroną autorka coraz barwniej snuje historię. Oprócz dziejów bohaterów, opowiada nam również o życiu w tamtych czasach, o zwyczajach, obyczajach, wydarzeniach z historii. Jest to fascynująca wycieczka do XIX wieku bez elektryczności, spalin, samochodów i hipermarketów, na którą ja osobiście z ogromną chęcią się wybrałam. Wątek drugi, ten współczesny, jest już mniej wciągający, ale spina klamrą wydarzenia z życia kilku pokoleń, a na dodatek kryje w sobie tajemnicę, której rozwiązanie pojawi się pewnie dopiero w trzecim tomie.
Bohaterowie są w tej książce niezwykle barwni i realistyczni. Ciągle miałam problem z uznaniem, czy to wszystko jest prawdą, czy może jednak fikcją. Nie zdziwiłabym się, gdyby Gutowska-Adamczyk spisała po prostu dzieje całego rodu - jej gawędziarski, wzorcowy wręcz styl, pasuje do tego idealnie. Wciąż jestem pod podziwem lekkości jej tekstu, łatwości w przekazywaniu informacji, rozległej wiedzy o dawnych czasach, umiejętności dopasowania języka do postaci i epoki - słowem: wszystkiego, na co składa się ta wspaniała powieść. A wracając do postaci, to ciężko byłoby mi opisać kilkanaście najważniejszych osób z części z XIX wieku. O wiele łatwiej skupić się na bohaterach współczesnych. I tutaj ukłony należą się autorce za postać Igi, inteligentnej, zabawnej i ciekawskiej dziewczyny, która tropi rodzinną tajemnicę, a przy okazji pomaga ojcu w cukierni - po tym, jak jej babcia, Celina Hryć, doznała udaru i nie jest w stanie prowadzić rodzinnego interesu.
Właśnie, a co do samej Cukierni pod Amorem: jest jej zdecydowanie za mało! Spodziewałam się, że będzie więcej nawiązań do pracy cukierników, więcej historii ukrytych za ladą, więcej akcji rozgrywającej się w tym magicznym miejscu, ale tak naprawdę dostałam niewiele szczegółów. Tytułowa Cukiernia okazała się jednym z mniej podkreślanych miejsc akcji, co przyjęłam z niemałym rozczarowaniem. A tytuł zobowiązuje! Mam nadzieję, że w drugim tomie odnajdę więcej Cukierni pod Amorem.
Ogromnym atutem powieści jest jej język. Wielokrotnie podkreślano, że pod tym względem autorka jest wyjątkowo uzdolniona. Nie ma w tym ani krztyny fałszu. Faktycznie Gutowska-Adamczyk potrafi pisać o wszystkim, budując poprawne, złożone zdania, okraszone zgrabnymi porównaniami i kwiecistymi opisami. Tematyka książki wydaje się ciężka, ale gdy zacznie się czytać, od razu będzie widać, że autorce udało się ująć ciężki temat w lekkiej ramie tekstu, któremu nie można odmówić uroku. Autorce zaś - kunsztu literackiego.
Historia opowiadana przez autorkę pozbawiona jest sztuczności i zawiera w sobie prawdziwe życie. Zdrady, małżeństwa, dzieci - zarówno te upragnione, jak i te niechciane, dramaty, morderstwa, przyjaźnie, walka o swoją tożsamość i o to, by zostać zapamiętanym, by nie zniknąć z tego świata niezauważonym - wszystkie te tematy są przez autorkę podejmowane, co automatycznie podnosi walory powieści. Z pewnością nie można o "Cukierni pod Amorem" powiedzieć tego, że jest to kolejna durna opowiastka dla kobiet. Nie można tak powiedzieć, bo jest to bardzo mądra, gorzko-słodka historia rodzinna, niemająca nic wspólnego z nieambitną, współczesną literaturą kobiecą. Z pewnością warto się nad "Cukiernią..." pochylić.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk stworzyła nietuzinkową powieść, dając upust swojej wiedzy i pozwalając, by jej wyjątkowy talent pisarski poprowadził czytelników przez historie ludzi, o których można powiedzieć wiele, lecz nie to, że są nudni. Nie jest to kolejna typowa polska powieść dla kobiet - wykracza daleko poza konwenanse. Autorka postawiła przed sobą ambitne zadanie napisania czegoś, co będzie mogło podobać się i starszych, i młodszym, i kobietom, i mężczyznom, i miłośnikom historii, i miłośnikom tajemnic. W ten sposób powstała trzytomowa "Cukiernia pod Amorem", do której zapraszam tych nielicznych, którzy jeszcze jej nie odwiedzili. Zatrzymajcie się w niej na dłużej i wybierzcie w podróż do czasów Hrabiego Zajezierskiego.
Ocena: 5,5/6