Powieść "A jeśli zostanę..." Wydawnictwa Literatura jest dla mnie ogromny zaskoczeniem. Czytając skrót wiedziałam mniej więcej czego mogę się spodziewać, ale nie przypuszczałam, że tak mnie poruszy w trakcie czytania. Egzemplarz, który posiadam jest w twardej oprawie. Czcionka jest duża. Na początku i na końcu książki znajdują się zasady, można powiedzieć, że są to zasady dobrego wychowania, które panowały w klasie, do której uczęszczała główna bohaterka- Wiki. Każdy nowy rozdział zatytułowany jest pewnym słowem lub wyrażeniem. Między rozdziałami przewijają się listy, maile do mamy, gdzie pisze jej jak się czuje i jak jej ciężko żyć dalej bez niej, bez nich oraz do Rity, której opowiada o nowej szkole, o tym jak mieszka się jej u ciotki, jak układają się jej sprawy sercowe itp. Bardzo przypadła mi do gustu Wiki, która jest bardzo wrażliwa, odpowiedzialna i odważna. Po śmierci rodziców przejmuje się swoim losem, ale jeszcze bardziej przejmuje się losem swoich młodszych sióstr. Czuje się za nie odpowiedzialna, wie, że musi być dla nich silna i musi się nimi zająć w przyszłości. Spotyka ją wiele nieszczęść, oprócz śmierci rodziców: kuzynka jej nie lubi i robi wiele rzeczy, które ją ranią, czuje się samotna w obcym domu i obcym mieście. Spotyka ją choć odrobina szczęścia w postaci miłości, której na imię Mateusz, a właściwie "Wesołek". Opisany jest również w tej powieści pewien projekt, który stworzył Amerykanin Ron Clark. Czytając tą powieść można zaobserwować wyniki tego projektu, które zaszły w tej szkole, a raczej klasie. Nie wiem czy to są fakty czy pomysły wyobraźni spisane przez autorkę, lecz myślę, że może to być przydatne pedagogom. Dlatego, więc polecam tę książkę właśnie pedagogom, którzy słyszeli o tym projekcie i chcą lub chcieli by wprowadzić ten projekt w życie, w swojej klasie czy szkole, i dzięki tej powieści mogą zobaczyć jak to mniej więcej działa i czy w ogóle zdaje egzamin. Oczywiście, oprócz pedagogów może przeczytać ją każdy z Was. Mój ulubiony fragment, który pokazuje, jakie przykrości spotkały Wiki to: " Ossa: Help! Odrzuciło mnie, gdy tylko o niej usłyszałam od mojej kumpeli: dziewczyna z wiochy, chamska egoistka, fałszywa, ale od małego chwalona, głaskana, zawsze grzeczna i wszystkim pomocna, do tego ideał w budzie- prymuska, lizuska, pożerająca jakieś nudna Potopy, oczywiście w serdecznych układzikach z nauczycielką, nawet po szkole i podczas wakacji! Brr! Przynajmniej wiadomo, skąd te szósteczki! w dodatku ma na imię Wikcia! Hurra! Tak było, ale w tym roku zaskoczyła mnie straszna wiadomość: ta kujonka będzie chodziła do naszej klasy! Wpadłam w panikę, postawiłam wszystko w stan totalnej gotowości itp., trudno było, lecz jakoś udało się temu zapobiec. Ale i tak jest w moim gimie i codziennie ją spotykam, muszę na nią patrzeć, jak nie w budzie to w domu kumpelki, bo u niej teraz z łaski! mieszka. Życie niczego jej nie nauczyło, bo dalej jest pewną siebie, arogancką, odpychającą wieśniarą! Ciągle tylko się chwali " u nas w Konopkach to..., u nas w Konopkach tamto", ale jakoś do tej swojej rudery nie wraca, chociaż jest tam tak bosko. Dziś na korytarzu cyknęłam jej fotkę, więc możecie na nią popatrzeć. Kto jej nie lubi, tak jak ja, ręka do góry! Może poprawi mi to humor, bo jestem wściekła! Właśnie się dowiedziałam, że ta fałszywa chytruska cichcem podrywa mi chłopaka. Pomocy! Co zrobić, żeby się nie zdołować i dać jej nauczkę?" ( str.155). To tylko fragment tych okropnych wypowiedzi o Wiktorii, aby dowiedzieć się reszty musicie przeczytać ją sami. Gorąco polecam!!!!