Pamiętam jak dziś, jak wypożyczałam tę książkę. Dużo innych lektur znajdowało się na mojej liście „muss lesen ”. Lecz duża liczba pozytywnych komentarzy na temat powieści, słyszana przeze mnie ostatnimi czasy, sprawiła, że postanowiłam się z nią zapoznać. I oczywiście, przez długi czas nie mogłam jej „dopaść”. A gdy zobaczyłam ją na półce w szkolnej bibliotece, ochoczo jak mała dziewczynka, która widzi dużego lizaka, patrzyłam na nią zacierając ręce na dobrą powieść. Do teraz pamiętam jak koleżanka się ze mnie śmiała, gdy niespodziewanie podbiegłam do regału, by jak najprędzej mieć powieść w swoich rękach. Ostatnio książka stała się popularna, o czym przekonałam się widząc wiele recenzji na blogach moich koleżanek. Chciałam sprawdzić, czy Zafon rzeczywiście stworzył coś tak wspaniałego, czy ludzie przesadzają, a niemal jej wszechobecność to skutek tego, że stała się po prostu modna (a wiadomo, że „modne” nie znaczy zawsze „dobre”). Teraz po ukończeniu lektury z całą odpowiedzialnością stwierdzam, iż Cień wiatru w stu procentach zasłużył na dużą popularność oraz niezliczoną liczbę pochlebnych opinii i recenzji. „- Więc to jest historia o książkach.- O książkach? - O książkach przeklętych, o człowieku, który je napisał, o postaci, która uciekła ze stron powieści, żeby ją następnie spalić, o zdradzie i utraconej przyjaźni. To historia o miłości, nienawiści i marzeniach żyjących w cieniu wiatru”. Choć często musiałam przerywać jej czytanie ze względu na szkolną lekturę, książkę z biblioteki, którą musiałam oddać w dość szybkim terminie, jak i pozycję pożyczony od Cioci. Mimo to, fabuła nie pozostawałam mi obca i za każdym razem gdy do niej wracałam nie mogłam się opanować pochłaniając niezliczoną liczbę stron. Gdy znalazłam dwa lżejsze popołudnia, 300 stron jakie mi pozostało w mgnieniu zamieniło się w jakże fascynujący jednostronicowy epilog. 500 stronicową cegłę czyta się praktycznie jednym tchem. Nie jest to jednak tempo połykania amerykańskich bestsellerów nastawionych na sukces, ale stonowane rozsmakowywanie się w meandrach akcji oraz w poszczególnych zwrotach językowych. Bardzo się cieszę, że w „Cieniu wiatru” pojawiło się to co niezwykle doceniam w fabule książki - przeszłość, tajemnica, smaczki językowe. Powieść jest nieskończonym przenikaniem się świata fikcji i fabularnej rzeczywistości: życie bohaterów bywa podporządkowane literaturze, literatura za to przedstawia egzystencję postaci w niezmienionej formie. Daniel ma wrażenie, że jego życie jest modyfikacją życia Juliana Caraxa. Historie powtarzają się, zwykle w dość podobnej formie. Wszystko zmierza do udowodnienia, że nie ma w życiu miejsca na przypadek. Zafon urzekł mnie swą prozą, umiejętnością przyciągnięcia czytelnika jak i tym, że do samego końca nie spodziewałam się rozwiązania akcji. Autor wprowadza do akcji szereg interesujących, różnorodnych i doskonale scharakteryzowanych postaci, z których przyjaciel Daniela - Fermin przebija wszystkich swoim humorem i skłonnością do niekonwencjonalnych pomysłów. No właśnie, bohaterzy… Wspaniałe postaci, o których nie da się zapomnieć. Oczywiście moje serce zdobył Fermin, gdyż był niezwykle wesołym i pełnym entuzjazmu człowiekiem. Mimo, iż spotkało go w życiu tak wiele zła, nie poddawał się. Polubiłam także Daniela- głównego bohatera, który dorastając, stawał się coraz dojrzalszym młodzieńcem. Umiał podejmować trudne decyzje, przecierpieć bez słowa przykrości i był szczery wobec swoich bliskich. Wielu współczesnych chłopców mogłoby posiadać chociaż niektóre z jego cech. Postaciami, które mnie po prostu przerażały był Fumero i człowiek bez twarzy – Coubert, który jednocześnie był bohaterem książki Caraxa . Gdy dowiedziałam się całej prawdy o tej postaci nie mogłam uwierzyć, że taki był bieg wydarzeń. Czarno-białe zdjęcia autorstwa Francesco Catala-Roca znakomitego fotografika XX wieku podkreślają atmosferę Barcelony lat pięćdziesiątych. Podkreślają one akcje i pozwalają czytelnikowi sobie wszystko lepiej wyobrazić. Cień wiatru” to pozycja, której nie znać po prostu nie wypada. Urzekająca, tajemnicza i ciekawa – cokolwiek by się o niej napisało, w porównaniu z samą książką brzmieć będzie płasko i bezbarwnie. Przytaczając cytat z książki –„Istnieją takie miejsca i rzeczy , które trzeba i można oglądać jedynie w ciemnościach.” mogę wam z pewnością zapewnić, że książki nie musie czytać po ciemku ;P Polecam wszystkim ;)