Kiedy współcześnie zawierane jest małżeństwo? Gdy dwoje ludzi się kocha i chce spędzić ze sobą resztę życia. Czasami, gdy kobieta jest w ciąży i para decyduje się stworzyć dom swojemu poczętemu dziecku. W przypadku Effi nie było to żadne z powyższych. Związek Effi był ustawiony przez rodziców. Na męża wybrano jej majętnego barona Geerta von Innstettena, przyjaciela matki, który sprawiał wrażenie opiekuńczego i adekwatnego kandydata, dla siedemnastoletniej dziewczyny.
Później był ślub, przeprowadzka do innego miejsca. Wszystko zadawało się być w porządku. Jedyny problem tkwił w tym, że Effi nie czuła, że miała męża. Gdy baron przebywał w domu to traktował ją jak dziecko, które trzeba wychować, a gdy wyjeżdżał w Effi rósł coraz większy strach przed wielkim domem, gdzie według niej straszyło. Dziewczyna żyła w nieszczęściu, aż do czasu gdy pojawił się w jej życiu pewien przystojny oficer, a miłość zburzyła dotychczasowy porządek rzeczy.
Theodor Fontane był niemieckim pisarzem i aptekarzem. „Effi Briest” została wydana w 1894 roku i jest książką ,która nie tylko ukazuje nam jak krzywdzące były ustawiane małżeństwa, ale także jakie prawa i obowiązki panowały w ówczesnej sferze burżuazji. Effi jest młodą dziewczyną, gdy wychodzi za mąż, której nie w głowie zakładanie rodziny. Dodatkowo musi się związać z dwa razy od siebie starszym mężczyzną, który kiedyś zabiegał o względy jej matki. W jej małżeństwie brak uczucia i przywiązania, dlatego nic w tym dziwnego, że zakochuje się w kimś kto poświęca jej w końcu trochę więcej uwagi.
Historia Effi bardzo wciąga. Mamy w niej pojedynek, śmierć, romans i dziecko wychowywane w nienawiści do matki. Opowieść zawiera też dużo symboli, jak np. wspomniany w tytule recenzji chińczyk (którego element najbardziej mi przypadł do gustu, bo wprowadził lekką nutę paranormalności w tę książkę). Bohaterzy są przedstawieni bardzo realnie, tak samo jak i miejsca gdzie dzieje się akcja. Uwielbiam tę książkę, za jej klimat, który trochę przypomina mi Jane Austen i Charlotte Bronte.
Historia Effi Briest nie ma happy-endu i chyba to w niej cenię najbardziej. Nie jest to słodka opowieść, gdzie na końcu wszystko układa się pomyślnie. Effi nie znajduje szczęścia, ale jest w stanie się z tym pogodzić bo wszystko co ją spotkało ukształtowało jej charakter i pomogło jej dorosnąć. Polecam wam tę książkę, ponieważ współcześnie nie doceniamy tego, że możemy kierować się miłością w wyborze partnera a nie jego statusem społecznym…