Piąta powieść recenzja

"Za tydzień o tej porze będę martwy." Już pierwsze zdanie tej książki może wbijać w fotel. Co byście powiedzieli na możliwość poznania daty swojej śmierci? Czy zmienilibyście swoje życie, wiedząc ile czasu Wam zostało? Zapewne mielibyście zupełnie inne cele do zrealizowania, gdybyście wiedzieli, że zostało Wam dziesięć lat niż wtedy, gdy macie do dyspozycji niecałe dwa tygodnie...

Larry, a właściwie Zygmunt, jest świadkiem samobójstwa młodej dziewczyny w samolocie. Chwilę wcześniej pożyczył sobie od niej książkę, a teraz ma wyrzuty sumienia, że nie udało mu się tej kobiety uratować. Mija kilka miesięcy i Larry przypadkowo znajduje zapomnianą książkę, która okazuje się być czymś w rodzaju pamiętnika czy dziennika. Mężczyzna szybko orientuje się, że księga opowiada historię jego własnego życia. Ku jego największemu zdziwieniu - jest tam także jego przyszłość. Do tej pory wszystko z księgi się sprawdziło, nawet zdarzenia już po feralnym locie. Larry sięga więc do ostatniego zapisu, z którego dowiaduje się, że zostały mu niecałe dwa tygodnie życia i w jaki sposób odejdzie z tego świata.

Czy istnieje szansa, żeby zmienić przyszłość? Czy można postąpić inaczej niż zapisano w księdze? A może lepiej wcale jej nie czytać? Pytań jest mnóstwo, tylko skąd wziąć właściwe odpowiedzi i komu tak naprawdę można zaufać?

Historia Larrego to nie jest typ książek po jakie zwykłam sięgać, jednakże jej opis zaintrygował mnie na tyle, że znalazła się w moim stosie hańby, który teraz postanowiłam zmniejszyć. Początkowo musiałam przestawić się na specyficzny styl autora, ale szybko się do niego przyzwyczaiłam. W tej książce nic nie jest typowe - nawet Lucy/Lucyna - kobieta idealna, bo stworzona przez faceta, ale naprawdę można ją polubić! Książka trzyma w napięciu i ciężko jest ją odłożyć. Po drodze snułam różne domysły, ale źródła tajemniczej księgi nie udało mi się odgadnąć, podobnie jak ciężko jest przewidzieć samo zakończenie. Czy da się oszukać przeznaczenie? Polecam - przekonajcie się sami. 😉