Kiedy dostałam książkę od razu rzuciły mi się w oczy słowa Nicholasa Sparksa: „Powieść wzruszająca, mądra i pełna nadziei”. Już po przeczytaniu opisu byłam pewna, że utwór przypadnie mi do gustu i się nie myliłam.
Szesnastoletni Charlie St. Cloud wraz ze swoim młodszym bratem byli ofiarami wypadku samochodowego spowodowanego przez pijanego kierowcę. Charlie, w przeciwieństwie do Sama, który zginął podczas reanimacji, wyszedł prawie bez szwanku. Od tej chwili stał się samotnikiem. Jego matka przeprowadziła się do innego stanu i założyła nową rodzinę. Chłopak przyjął się do pracy na pobliskim cmentarzu, aby być bliżej brata, którego widywał codziennie dokładnie o zachodzie słońca. Jego życie jest uporządkowane i rutynowe. Codziennie robi to samo, ale jest zadowolony ze swego życia. Uważa, że nie zasługuje na szczęście, skoro Sam nie może go mieć. Pewnego dnia pojawia się piękna Tess Carroll, w której zakochuje się ze wzajemnością. Niestety jest to początek zdarzeń, które zupełnie zmienią jego życie.
Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po przeczytaniu książki to to, że jest ona pełna mądrości i nadziei. Chłopak, który boryka się z problemami po śmierci ukochanego brata. Dziewczyna, która marzy o prawdziwej miłości. Niespełnione marzenia Ticka. Sam, który nigdy nie dorośnie. To wszystko bardzo mnie wzruszyło. Nie wyobrażam sobie, jak można poradzić sobie ze śmiercią najbliższej osoby. Matka Charliego po prostu uciekła, założyła nową rodzinę, zaczęła życie od nowa. Nie było to jednak właściwe życie, gdyż powinna stawić czoło problemom. Nie pamiętam, kiedy czytałam książkę, która wywarła na mnie aż tak wielkie wrażenie. Czytając ją płakałam, ale nie mogłam się od niej oderwać. W pewnym momencie bardzo chciałam otworzyć ostatni rozdział i go przeczytać, jednak nie byłoby to mądre.
Opowieść mówi także o tym, jak trudno czasem jest zmienić pewne rzeczy. Kiedy jesteśmy do czegoś przyzwyczajeni, po pewnym czasie popadamy tak jak Charlie w rutynę. Zaczynamy codziennie wykonywać to samo, nie chcemy niczego zmieniać. Chłopak był podporządkowany słońcu. W dzień robił to samo, co poprzedniego, a o zachodzie słońca szedł na spotkanie z bratem. Bał się, że jeżeli się spóźni, Sam zniknie na zawsze. Po poznaniu Tess miał wybór. Albo uratowałby Tess, albo brata.
Charlie to wyjątkowa postać. Jest pełny miłość i odpowiedzialny. Od zawsze dbał o Sama, gdyż nie znali swoich ojców. Po wypadku w nic się nie angażował. Zrezygnował z pracy w biurze swojej ukochanej drużyny bejsbolowej, bo chciał być przy bracie. Z rezygnował z uczuć, bo sądził, że skoro Sam nigdy nie zazna szczęścia, to i on nie może. Zrezygnował z pracy para medyka, choć od zawsze o tym marzył, bo chciał mieć czas dla brata. Mimo tak młodego wieku, zrezygnował z wszystkiego. Inny człowiek na jego miejscu uciekłby, tak jak jego matka i po prostu zapomniał o tym, co było. Chas był człowiekiem niezwykłym, dla którego Bóg miał plan. Po wielu trudach i przejściach zrozumiał, że aby być szczęśliwym, musi słuchać głosu serca.
Opowieść jest ku pokrzepieniu serc. Każdy człowiek, choć raz zastanawiał się, czy istnieje coś takiego jak drugie życie, co jest po śmierci. Dowiadujemy się, że duchy są z nami tyle, ile chcą. Naprowadzają nas, starają się pomagać i tak jak i my, potrzebują czasu na dojście do siebie. Nikt z nas nie chciałby, aby ktoś mu umarł, ale kiedy to się wydarzy, musimy mieć nadzieje. To dzięki niej człowiek wierzy. A wiara jest cudownym uczuciem. Pomaga nie tylko zrozumieć niektóre rzeczy, ale także przezwyciężyć ból, który się w nas rodzi po stracie bliskich.
Język i styl książki jest zrozumiały. Możemy z niej nauczyć się trochę o żeglarstwie. W historię Charliego wprowadza nas Florio Ferrente, który uratował go od śmierci. W dalszej części jeden rozdział jest przemyśleniami Charliego, a następny Tess. Dzięki temu poznajemy punkt widzenia obojga oraz widzimy, jak bardzo są do siebie podobni.
Reasumując „Charlie St.Cloud” to wspaniała powieść, która na długo zapadnie w mym sercu. Zgodnie ze słowami pana Sparksa, jest mądra, wzruszająca i pokrzepia serca. Utwór polecam wszystkim, którzy chcą oderwać się od rzeczywistości.