Do tej pory nieczęsto miałem do czynienia z kryminałami, których akcja nie dzieje się w czasach współczesnych. Przyzwyczajeni jesteśmy do pościgów szybkimi samochodami, strzelanin, oglądania dowodów pod mikroskopem i do podobnych metod, które wydają nam się normalne. Jednak nie zawsze można było znaleźć sprawcę morderstwa za pomocą bardzo dokładnych i profesjonalnych badań i technik. By się o tym przekonać, proponuję odnieść się do powieści: „Detektyw Murdoch: Biedny Tom już wystygł” autorstwa Maureen Jennings, której akcja dzieje się pod koniec XIX wieku. To już trzecia z serii siedmiu książek ukazujących przygody detektywa Murdocha, jednak dla mnie był to pierwszy kontakt z ową postacią.
Pewnego listopadowego dnia William Murdoch dostaje informację o zaginięciu młodego konstabla Wickena, człowieka którego cenił i z którym pracował. Podążając rutynową drogą patrolu, natrafia na opuszczony dom. Znajduje w nim martwego konstabla z dziurą postrzałową w głowie i wiadomością „Życie bez twojej miłości jest nie do zniesienia. Wybacz mi” leżącą obok. Śmierć Wickena bez wątpliwości wygląda na samobójstwo jednak Murdoch nie mogąc w to uwierzyć rozpoczyna śledztwo. Czy uda mu się odkryć tajemnicę śmierci konstabla?
Przez całą książkę przeplatają się dwa nie mające ze sobą zupełnie nic wspólnego wątki, których w żaden sposób nie można na początku połączyć. Z jednej strony śledztwo dotyczące śmierci Wickena, z drugiej opowieść o nieco dziwnej rodzinie, której członkinię wysłano do zakładu dla psychicznie chorych. Wierząc jednak, że wszystko ma jakiś sens, zaufałem autorce i nie zawiodłem się, bowiem Pani Jennings z biegiem czasu łączyła je w coraz bardziej zrozumiałą historię. Powieść wypełniona jest zaskakującymi zwrotami akcji a wraz z postępem śledztwa pojawiają się jeszcze bardziej intrygujące informacje. Nie mogę powiedzieć, by rozwiązanie nie było zaskakujące jednak już jakiś czas przed wyjaśnieniem pojawiają się w głowie podobne myśli.
Detektyw Murdoch wydaje się być jedyną postacią pierwszoplanową, odznacza się niebywałą inteligencją i intuicją, choć często cierpi z przyczyn naturalnych dla każdego człowieka, takich jak ból zęba, czy chęć spędzenia czasu z kobietą. Jest on najbardziej charakterystycznym bohaterem, przyznać muszę, że on najbardziej zapadł mi w pamięć. Inni bohaterowie, choć bardzo różnorodni, jakby stali z boku, zdarzało mi się też pomylić jednego z drugim.
Autorka świetnie odwzorowała klimat epoki, w której dzieje się akcja, który podczas lektury po prostu się czuje. Czytelnik może sobie dzięki temu wyobrazić jak się żyło w tamtych czasach lub w jaki sposób rozwiązywano zagadki kryminalne. W pewnym sensie zgłębiamy też samych ludzi wtedy żyjących, ich idee i poglądy, m.in. na temat religii. I to właśnie opinia ławy przysięgłych i innych postaci odnośnie kluczowego wydarzenia zaskoczyła mnie najbardziej, miałem bowiem inne od nich zdanie i całkowicie popierałem Murdocha.
„Biedny Tom już wystygł” to bardzo dobry kryminał świetnie ukazujący realia końca XIX wieku. Detektyw Murdoch ukazuje swój talent do rozwiązywania tajemnic kryminalnych wciągając czytelnika w przygodę wypełnioną nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie bohaterowie, których z jakiegoś powodu ciężko było zapamiętać. Mimo wszystko uważam, że warto po powieść sięgnąć, oceniam ją na 4/5.