"Oto południe, na które czekaliśmy, miejscowość tak urokliwa, że chciałoby się ją zjeść jak lukrowany tort, w całości. Narasta we mnie dzika radość, że to dopiero początek, że zobaczę wszystko, dotknę wszystkiego, przesunę dłonią po tynkach setek kamienic, pchnę drzwi zapomnianych kościołów, najem się winogron, których słodyczy nie mogę jeszcze sobie wyobrazić, że zanurzę nóż w złocistym miąższu pachnących słońcem melonów... Nasycę się południem."
Po takim opisie mam ochotę w trybie natychmiastowym spakować się i pojechać do Włoch w towarzystwie męża. Książka stanowi zapis przeżyć, zabytków, opisów przyrody i zabawnych historii, z jakimi zetknęła się autorka i jej towarzysz. Zapragnęli oni bez pomocy biura wycieczkowego poznać Włochy z zupełnie innej strony. Tej malowniczej, dziewiczej, historycznej, rozpalonej słońcem, a przede wszystkim mało popularnej dla przeciętnych turystów. Zwiedzają oni malutkie miejscowości, czasami wsie o niespotykanym uroku, w której mieszkają niespotykane indywidualności, często charakteryzuje się olbrzymią pogodą ducha i otwartością.
Każdy rozdział opisuje inne miejsce, wraz z jego krótką historią, faktami, opisem architektury, a przede wszystkim wrażeniami i odczuciami bohaterów. Trzeba przyznać, iż są to ludzie, którzy pragną czerpać z każdej wyprawy jak najwięcej, zobaczyć możliwie wszystko i posmakować czego się da. Są dalecy od długich i nudnych wędrówek po zakorkowanych miastach, spania w drogich hotelach czy picia dużej latte w słynnych sieciówkach. Pragną przygody, wrażeń duchowych i zmysłowych.
Jestem wielce oczarowana stylem pisarki, o której przeczytałam, że jest także poetką. Jej opisy są niezwykle żywe, wyraźne i barwne. Książkę czyta się jak prywatny pamiętnik, jak zapis głębokich wzruszeń. Język jakim posługuje się pani Anna jest melodyjny, słowa świetnie ze sobą współgrają i uzupełniają się nawzajem. Jest w tym stylu coś charakterystycznego i niepokojąco wręcz delikatnego. Nie miałam nigdy do czynienia z takim stylem pisania.
To niesamowite jak lektura tej książki pomaga mi przezwyciężyć szare dni czerwcowe, pełne deszczu, nieoczekiwanych porażek i napiętej sesji. Kiedy zatapiałam się w lekturze odpływałam w marzeniach do dalekiej Italii, gdzie życie płynie innym rytmem, gdzie szczęście to po prostu radość bycia, a nie posiadania. W marzeniach zasiadałam w kawiarniach przy wąskich uliczkach, popijając aromatyczne, przyprawiające niemal o dreszcze podwójne espresso, przechadzałam po targach owocowo- warzywnych, gdzie od zapachu i różnorodności egzotycznych specjałów, kręciło się w głowie.
Polecam ten przewodnik/książkę nie tylko wielbicielom Włoch i osobom, które planują je zwiedzić. To pozycja obowiązkowa dla marzycieli, którzy pragną w kilka chwil znaleźć się w odległym, niespiesznym świecie.