Fani pióra Andrzeja Sawickiego, powinni zakasywać rękawy i szybciutko przygotować sobie wygodny fotel. Podobnie rzecz ma się z miłośnikami beletrystyki przygodowo-historycznej. Jak nietrudno się domyślić, wszystko po to, by przeczytać jego najnowszą książkę z cyklu Kampanie Kazimierza Lux, Szabla Sobieskiego.
Podobnie, jak w pierwszym tomie przygód dziarskiego i niepokornego Kazika Luxa, także i tym razem śledzić będziemy perypetie młodego Polaka i jego towarzyszy broni. W pięknej, słonecznej Italii wojska Legionów Polskich wraz ze sprzymierzonymi Francuzami nieść będą Włochom wolność. To teoria. Praktyka wygląda troszeczkę inaczej. Sprzymierzeni Francuzi jawnie gardzą swoimi towarzyszami broni, a niesiona wolność, to grabież, morderstwa i gwałty dopuszczane na ludności cywilnej. w tym wszystkim Kazik Lux zyskuje dwóch zaciętych wrogów, do tego śmiertelnie niebezpiecznych. Jednym z nich jest francuski żołnierz, Antoine, często i zupełnie przypadkowo napotykający na swej drodze Luxa, przeciwstawiający się poczynaniom jego i jego kompanów. Drugim, jest Rolewicz, jego bezpośredni przełożony, stojący na czele bandy grabiącej Włochów. Kazik, śmiertelnie przerażony brutalnością i bezwzględnością mężczyzny decyduje się na pracę dla zbira, w charakterze „księgowego”.
Podobnie jak w pierwszym tomie przygód Kazimierza Luxa, główny bohater uganiał będzie się za pięknymi kobietami, pakując się w kłopoty. Ponownie wcieli się też w rolę szpiega, otrzymując ważne zadanie, którego celem będzie odnalezienie szabli samego Jana III Sobieskiego. I jak to w dobrej powieści akcji bywa, będzie musiał mocno nabiedzić się, by rozkaz wykonać, pokonując po drodze mnóstwo przeciwności. A i to nie gwarantuje mu wcale sukcesu…
Szabla Sobieskiego to powieść, którą przeczytacie błyskawicznie. Sprawią to wartka akcja, awanturniczo-wojenna fabuła i smaczki historyczne. To lektura godna polecenia, w sam raz na kończące się wakacje, jak i na długie jesienne wieczory. Momentami bywa jednak nużąco. Zwłaszcza, gdy powieść zaczyna roić się od nadmiaru ideologicznych frazesów, haseł Bóg-Honor-Ojczyzna, które co prawda mają swoje uzasadnienie historyczne, ale nie zawsze brzmią tu autentycznie. Mnie najbardziej drażniła jednak próba nakreślenia przez autora pozytywów w nawet najbardziej podłych kreaturach. Jak gdyby próbował zrehabilitować każdego Polaka. Jakby chciał zatrzeć wrażenie bestialstwa związanego z ich działalnością „poboczną”, czyli grabieżami i mordami. I ten irytujący, rozkwitający polski Mesjanizm…
A mimo to, jest w tej powieści coś intrygującego, co sprawia, że chętnie sięgać będę po kolejne tomy. Autor za każdym razem pozostawia czytelnika w napięciu, co dziać się będzie dalej. Tak, bohater powieści, to postać wyjątkowo barwna, podobnie jak barwne musiało być jego życie. Chwała więc Andrzejowi Sawickiemu za to, że dzięki beletrystyce przybliża przeciętnemu zjadaczowi chleba, tego nieprzeciętnego człowieka i losy tysięcy jemu podobnych Polaków walczących u boku Francuzów.