Kiedy właściciel pięknego pałacyku w malowniczej Żerardówce wystawiał go na sprzedaż, nie sądził, że będzie takie zainteresowanie, szczególnie że dwóch chętnych to obcokrajowcy. Pierwszym zainteresowanym jest Adam Hunter, Amerykanin z angielskimi korzeniami, który posiada sieć hoteli B&B w Londynie. Na Żerardówkę trafił przez swojego przyjaciela Marka, który pokazał mu ogłoszenie. Kupnem nieruchomości zainteresowana jest również Carherine Vaillant, piękna i charyzmatyczna francuska restauratorka z polskimi korzeniami. Ostatnim i na pierwszy rzut oka najbardziej zawziętym chętnym zakupu okazuje się Jarosław Kuźniak, polski biznesmen, który jest nieszanujący nikogo mężczyzną z planem na przerobienie miejsca. Kuźniak już podczas pierwszej kolacji dopuszcza się skandalicznego gestu wobec Catherine, co kończy się awanturą, jednak w obronie kobiety staje Hunter.
Niebawem Adam i Catherine zdają sobie sprawę, że jedynym sposobem na spełnienie marzenia o pięknym pałacyku, będzie połączenie sił. Brzmi jak świetny pomysł, tylko czy ta dwójka się dogada, kiedy oboje grają sobie na nerwach. Jeszcze trudniej będzie im oprzeć się wzajemnym przyciąganiu, szczególnie że oboje są przeciwni jakimkolwiek głębszym relacjom w pracy. I gdyby problemów było mało, Kuźniak tak łatwo się poddał i nadal ma chrapkę na Żerardówkę. Do czego jest w stanie się posunąć, aby ziścić swoje plany wobec pałacyku.
Czy można napisać dobrą książkę w duecie, nie mając żadnego planu i po prostu pisząc na spontanie, zarazem sprawiając, że druga autorka zostaje postawiona w sytuacji, w której nie chciała, by jej bohater się znalazł? Oczywiście, że tak i „Irytujący Pan Hunter” jest idealnym przykładem. Powiem wam, że świetnie im wszystko wyszło. Każda z autorek miała swojego bohatera. Liliana była Adamem, a Natalia Catherine.
Dwie zupełnie inne postacie, choć pod pewnymi względami podobne do siebie i z całą pewnością jedną z łączących ich cech było irytowanie tej drugiej osoby. Obydwoje byli momentami tak samo uparci, chcąc postawić na swoim, a to tylko potęgowało zgrzyty pomiędzy tą dwójką. Oczywiście z każdą taką akcją przyciąganie i pożądanie wzrastało w podwójnym tempie. Oboje bohaterów przejechało się na swoim partnerze w przeszłości i ku ich samemu zdziwieniu ponownie stawiają się w tym samym miejscu co kiedyś, choć kiedyś przysięgali sobie, że nie dopuszczą do takiej sytuacji.
Podobała mi się relacja pomiędzy Adamem i Markiem. Ich przyjaźń to taka typowa braterska miłość. W jednej chwili robią sobie na złość, biją się, a w kolejnej jeden jest gotowy bronić drugiego. Czasem oczywiście ich zachowanie trochę jest dziecinne, szczególnie jeśli chodzi o ich bójki, ale to jak to się mówi: faceci...
No i wisienka na torcie w postaci Kuźniaka. Kuźniak to pewny siebie obrzydliwy gbur, nieszanujący nikogo, zwłaszcza kobiet. To typ, z którym nie chce się mieć do czynienia, a jeśli coś sobie założy, to jest w stanie zrobić praktycznie wszystko, aby osiągnąć swój cel. Jest to w 100% czarny charakter, ale to właśnie dzięki niemu, książka była taka ekscytująca i z niecierpliwością, jak również ze strachem czekałam na rozwój akcji, która momentami była jakby wyjęta prosto ze świetnego filmu akcji. A to wszystko sprawiało, że książkę czytało się z napięciem i ciężko było się od niej oderwać. Jeśli ściągnięcie po „Irytującego Pana Huntera” zarezerwujcie sobie czas, bo pochłoniecie tę książkę w całości.
Nie mogę również nie wspomnieć o okładce. Ma w sobie coś, co przyciąga wzrok, intryguje i jednocześnie zachwyca. Jest prosta, minimalistyczna i wręcz elegancka. W całości daje tajemniczy i nawet odrobinę mroczny efekt.