Książka ta jest ostatnim tomem trylogii „The Cursebreaker”, więc nie będę skupiać się na fabule, by nie zdradzać za dużo. Napiszę tylko, że nasi bohaterowie – Harper, Rhen, Grey, Lia Mara – muszą poradzić sobie z wydarzeniami z poprzednich części, a zwłaszcza z konsekwencjami swoich decyzji. I nie jest to dla nich łatwe. Książka, jak i cała seria, jest napisana w bardzo przystępny i przyjemny sposób, dzięki czemu czyta się ją szybko. Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie, co niektórym osobom może się nie podobać, mnie natomiast zupełnie to nie przeszkadzało. Wydarzenia śledzimy na zmianę oczami naszych czterech bohaterów, co bardzo mi się podobało, ponieważ dawało szerszą perspektywę i dokładniejszy obraz sytuacji. Zakończenie trylogii jest satysfakcjonujące, wszystkie główne wątki zostały ładnie pozamykane, poznaliśmy finał historii.
W tej części mamy bardzo dużo przemyśleń bohaterów, ich refleksji, rozterek i wątpliwości. Szczegółowo rozważają oni swoje decyzje i postępowanie, zastanawiają się co zrobili dobrze, a co źle, co mogli zrobić lepiej i dlaczego wyszło, tak jak wyszło. I to jest właśnie plus, jak i największy minus tek książki. Bo z jednej strony te przemyślenia pozwalają nam lepiej poznać postacie, zrozumieć ich motywacje i wczuć się w ich sytuację. I naprawdę im współczułam, bo wszyscy byli w patowej sytuacji, ale było tego ZA DUŻO. Lubię wiedzieć co siedzi w głowach bohaterów, ale tu odczułam przesyt. Akcji jest tutaj bardzo mało, zaczyna się dopiero po połowie książki. Do tego czasu miałam wrażenie, że wszyscy poruszają się z punktu A do B, tylko po to, by mieć pretekst, by znowu porozmyślać nad swym marnym losem. Wszystko co się działo, powodowało, że bohaterowie zaczynali zastanawiać się i rozmyślać nad swoją przeszłością i podjętymi decyzjami. Nawet jak zaczyna się w końcu akcja, to powoduje ona kolejne wątpliwości, wspominki i rozważania.
Tak jak napisałam na początku, nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała. Bo tak nie jest. Ale brakowało mi tu jakiejś większej ilości wydarzeń, zwrotów akcji, spektakularnego zakończenia. A za to mamy przez większość książki rozważania psychologiczne. Co do końca nie jest złe, ale powinno być tego mniej. Niemniej serię oceniam pozytywnie. W bardzo oryginalny sposób przedstawia ona historię Pięknej i Bestii. Pokazuje też to, czego nie widzimy po zakończeniu baśni, że niekoniecznie jest „żyli długo i szczęśliwie”. Ponieważ człowiek po tak dramatycznych wydarzeniach jest rozdarty, przeżywa traumę i musi jakoś odnaleźć się w normalnym życiu, co wcale nie jest takie proste.