Codzienność... Chyba najnudniejsze i zarazem najbezpieczniejsze pojęcie, jakie można usłyszeć. Codzienność u wielu osób jest ściśle określona, dzień w dzień wygląda bardzo podobnie, a nawet spontaniczne sytuacje nie odejmują jej tego zaszczytnego miana. Codzienność daje nam poczucie, że wiemy, co może zdarzyć się w bliskiej przyszłości. Codzienność niesie ze sobą również znudzenie i sprawia, że niektórzy pewnego dnia po prostu załamują ją i zaczynają żyć według innych, być może bardziej szalonych albo po prostu odmiennych zasad, tworząc nową... codzienność. Mam ochotę na nią narzekać, ale niepodważalnym faktem jest, że to ona dominuje w naszym życiu i to ona nas prowadzi.
Te wszystkie przemyślenia pojawiły się w kontekście przeczytanego ostatnio przeze mnie tomiku wierszy o tytule niespodziewanym, nieprzewidywalnym i pełnym szoku. Jakim? "Wiersze". Nie mogłam powstrzymać się przez szczyptą ironii w tym miejscu. Musicie mi to wybaczyć. Niestety już na wstępie przyznam, że moja przygoda z twórczością Jacka Dalkiewicza okazała się mocno nieudana. Czemu?
Zacznę tradycyjnie od stylu wierszy. Wyróżniają się natrętną rytmiką. Wielokrotnie wygłaszałam już mowy na temat rymów i ustalonej harmonii. Mogę szanować umiejętność tworzenia rymów lub odpowiedniego doboru środków stylistycznych pozwalających właśnie na rytmiczność, lecz nie umiem docenić efektu końcowego. Poza pewnymi wyjątkami wyznaję prostą zasadę: czym mniej rymów i im podobnych zabiegów, tym lepiej. Dlatego już tutaj pojawiło się moje niezadowolenia i zniechęcenie do "Wierszy". Tym bardziej że to właśnie rymy wiodą prym, co według mnie nie jest godne żadnej uwagi. Oczekiwałabym o wiele bardziej wyrafinowanych zabiegów stylistycznych lub odpowiednio dobranych słów, które pozwoliłyby mi zrozumieć wybraną prostotę. Tymczasem czytając po kolei wiersze Jacka Dalkiewicza, miałam wrażenie, że nie było potrzeby pisać tego tomiku poezji. O wiele lepszym wyborem byłoby przedstawienie ich znajomym jako symbol zaufania i sympatii. Choć tak naprawdę najlepszą wizją byłoby po prostu opowiedzenie odczuć pisarza na jakimś grillu lub luźnym spotkaniu towarzyskim. I tutaj proszę nie odbierzcie moich słów opacznie, ponieważ treści zawarte w wierszach są wielokrotnie w moim mniemaniu wartościowe i w żaden sposób nie ma to być antykomplement, tylko po prostu zwykła myśl, że o wiele chętniej usłyszałabym to z ust poety, a nie z jego wierszy.
Głównym wątkiem poezji autora jest szeroko rozumiana codzienność. Wybór tej tematyki wywołuje we mnie pewną ambiwalencję. Bo z wcześniej wspomnianych powodów, jak najbardziej szanuję ten motyw i uważam, że trzeba o nim pamiętać i go doceniać, ale zarazem nie poczułam, by w moim umyśle pojawiły się jakieś konkretne, głębsze refleksje. Chciałabym poczuć coś intensywnego, może jakieś burzliwe emocje. Większą uwagę przykuła piłka nożna. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Poeta poświęca część wierszy lokalnej piłce nożnej. Wywołuje to we mnie pozytywne odczucia i życzliwy śmiech. Nigdy nie spotkałam się, by w wierszach został poruszony właśnie taki temat. Z jednej strony piłka nożna to tak przyziemna rzecz, z drugiej porusza cały świat, więc uważam, że to fantastyczny pomysł. W momencie gdy to piszę, jest po meczu Polska - Hiszpania. Przypomnijcie sobie, co wtedy czuliście. Teraz ma to naprawdę duży sens, prawda? A idę o zakład, że nieraz i nie dwa w swoim życiu siedzieliście na jakiś podmiejskim czy szkolnym stadionie, kibicując swoim kolegom, dzieciom albo po prostu doskonale się bawiąc na samym meczu. Kto wie, może sami macie talent i gracie czy to amatorsko czy w jakieś zawodowej drużynie.
W "Wierszach" jest też oczywiście miejsce dla najpopularniejszego tematu od wieków, czyli dla miłości. To standard, ale niezmiernie nam potrzebny. Osobiście nie odnalazłam się w tych wątkach, ale doceniam, że się pojawiły. I chciałabym rzec kilka słów na temat wiersza, który zrobił na mnie duże wrażenie – na temat "Wstępu". Początkowo też wydawał mi się jednym z przeciętnych wierszy, wręcz rymowanek, lecz po przemyśleniu zdałam sobie sprawę, że czuję się mocno poruszona i znalazłam ten jeden wiersz, który nadał tomikowi nowego znaczenia.
"Wiersze" Jacka Dalkiewicza nie okazały się dziełem wybitnym, niestety debatowałabym nad ich przeciętnością. Jednak dla tych paru słów o piłce nożnej i samego doświadczenia, warto było zapoznać się z nim i nie żałować własnego wyboru.