"Życzę mu śmierci" Matta Wittena to kolejny thriller, jaki przeczytałam w tym roku. Czy lektura mi się podobała?
Zacznę od wprowadzenia w fabułę. Susan od dwudziestu lat czekała na tę chwilę - egzekucję gwałciciela i mordercy swojej córki. Dzięki zbiórce pieniędzy w lokalnym barze, udaje jej się zrealizować to marzenie i wkrótce wybiera się w długą i pełną niespodzianek podróż do Dakoty Północnej, gdzie "Potwór" straci życie, tym samym płacąc za to, że pozbawił życia Amy.
Tyle że Susan natrafia na pewne dowody, które mogą świadczyć o tym, że mordercą Amy jest kto inny. Ktoś, kogo w życiu by o to nie podejrzewała… Ale czy na pewno? Czy głęboko w sobie nie skrywała tych wątpliwości od zawsze? 💀
To, co się wydarzy, wstrząśnie całym światem Susan.
Powiem wprost: jestem bardzo wrażliwa na punkcie krzywdy wyrządzanej dzieciom, więc nawet czytanie o tym sprawia mi trudność. To było… mocne przeżycie. Być może za mocne, jak na mnie.
Oczywiście, zżerała mnie do samego końca ciekawość, kto faktycznie okaże się mordercą i to sprawiło, że lektura była wciągająca.
Język autora jest plastyczny, a rzeczywistość przedstawiona w książce jest jak najbardziej realna. "Takie rzeczy" niestety zbyt łatwo sobie wyobrazić.
Cała tajemnica, oscylującą wokół naszyjnika zmarłej dziewczynki; nota bene w oryginale powieść nosi tytuł "The Necklace"; była niezwykle wciagajaca.
Jednak muszę się przyczepić, co do realności przygód, jakie spotkała Susan w trakcie podróży. Czy to wszystko mogło się zdarzyć? Być może, ale bardziej stawiam na to, że nie w aż takim natężeniu. Tu widać, że autor od wielu lat jest scenarzystą, o czym informuje nas notka bio na skrzydełku, ponieważ ta książka jest gotowym produktem pod nakręcenie kolejnego filmowego hitu.
Generalnie "Życzę mu śmierci" mi się spodobało. Zaznaczam jednak, że to mocna książka i niektórzy, co wrażliwsi, mogą mieć problem z jej czytaniem.
7/10
@znosem.wksiazce