Edit 2: Jessica dalej mnie irytuje.
Edit: Podczas czytania drugi raz doszłam do wniosku, że naprawdę nie potrafię tego czytać nie myśląc o wydarzeniach z 3 części.
Rok po wydarzeniach z pierwszej części wracamy do Charlie, która zdecydowała się pójść w ślady ojca i studiować robotykę. Teoretycznie radzi sobie bardzo dobrze, ale wspomnienia dotyczące Sammy’ego są silniejsze niż kiedykolwiek. Część jej rodzinnego domu ulega uszkodzeniu na skutek tornada, odsłaniając tajemnicze pomieszczenie. Dodatkowo zaczynają ginąć ludzie, zaatakowani przez animatroniki, które, chociaż wydawały się pracą Henry’ego, to jednak coś było z nimi nie tak. Mamy też uszczuploną ilość bohaterów pierwszoplanowych, a dokładnie ograniczonych do Charlie, Johna, Jessiki i Clay’a, co wyszło historii jak najbardziej na plus.
Oczywiście wątek miłosny kwitnie, a raczej próbuje kwitnąć, bo biorąc pod uwagę okoliczności w jakich znaleźli się bohaterowie, to nie jest to proste. Bardzo dobrze by się rozwinął sam w ciągu tych wszystkich wydarzeń i narzucanie rozmowy na ten temat przez Jessicę było absolutnie zbędne. Generalnie postać Jessici irytowała tu strasznie i była elementem, jak dla mnie, kompletnie niepotrzebnym. Trio Charlie, John, Clay to była bardzo dobra drużyna i dla mnie nawet cała trylogia mogłaby się skupić głównie na nich.
Ale skoro przechodzimy do irytujących bohaterów, to Jess przebił tylko Arty. Kolega Charlie z uczelni, który ewidentnie ją podrywa, a przyczepia się jak rzep do psiego ogona. Na szczęście nie ma go dużo, ale jednak wystarczająco, żeby czytelnika zdenerwował. Mam nadzieję, że ta postać ma jakieś głębsze zastosowanie, szczególnie, że dziwnym zbiegiem okoliczności w ostatniej scenie doskonale wiedział, gdzie ma szukać głównych bohaterów, chociaż nikt go o tym nie informował. Ale jego zachowanie w tamtej chwili, biorąc pod uwagę tragedię jaka spotkała resztę, było absurdalne.
Bardzo podobał mi się motyw z transmiterem dźwięku, który albo powodował wymioty, albo sprawiał, że czułeś się jak po mocnych narkotykach. A jeśli ktoś się orientuje w temacie i wie, czym jest dla graczy BB, to jedna scena na pewno bardzo mu się spodoba, szczególnie, że na pewno wielokrotnie chciał zrobić dokładnie to samo.
Książka jednak nie jest bez wad. Czyta się ją tak samo szybko, jak pierwszą część. Ma prosty, lekki język, ale zdarzają się powtórzenia i od pewnego momentu dość częste. Jest też mała niespójność, bo Charlie twierdzi, że Dave prezentował jej swoje blizny, co nie było prawdą, chyba że dzieli swój umysł z Carltonem. Historia jest też, w porównaniu z poprzedniczką, dużo brutalniejsza i całe szczęście. Klimat z horroru jest tu zdecydowanie bardziej wyczuwalny. Jeśli jednak ktoś chciałby się dowiedzieć czegoś o robotyce, patrząc, że Charlie chodzi na wykłady i czytamy, co mówi prowadząca, to nie dowie się jakichś bardzo istotnych szczegółów, a szkoda, bo to, co zostało przedstawione i dotyczy funkcjonowania robotów bardzo dobrze się czyta.
Podsumowując, jeśli ktoś był trochę zawiedziony pierwszą częścią, to druga powinna mu się bardziej spodobać. Mamy też w ostatnich scenach dość zaskakujący bieg wydarzeń, szczególnie gdy pada jedno, wręcz przełomowe zdanie, co tylko podsyca ciekawość czytelnika.