,,Szpital Emeraldine , położony w środku Nowego Jorku(...) nie sprawiał wrażenia jednej z tych zimnych, mrocznych publicznych placówek psychiatrycznych z łuszczącą się farbą, słabym oświetleniem i wielopiętrowymi łóżkami. Stworzyli tu coś nowego: szpital publiczny dla ludzi chorych psychicznie, gdzie opieka i udogodnienia dorównywały ośrodkom prywatnym, z bezpośrednim połączeniem ze szkołą medyczną oraz z najlepszym działem naukowym".
W pierwszej kolejności poznajemy Ruth, która ma pretensję do siebie, że po porodzie nie potrafi być szczupła jak inne kobiety. I w tym momencie mnie porwała, bo nie sądziłam, że odbiorę ją tak osobiście. Następnie mamy przeskok czasowy do wielu lat wstecz, kiedy jest jeszcze młodą kobietą. Rozpoczyna swoją pracę w wspaniałym szpitalu psychiatrycznym, właśnie tym z cytatu. Z powodu dramatu jaki przeżyła postanawia nieść pomoc tym ludziom, którzy naprawdę tego potrzebują. Skoro i tak straciła swojego narzeczonego, nie było dla niej sensu rozpaczać. Przełomowym uczuciem okaże się dla niej miłość do Roberta, który rozpocznie terapię dla osób chorych stosując lobotomię. Jako jego żona zaczyna jednak niepokoić ją, że operacje zaczynają być mniej dokładne. Zaczyna dochodzić do pewnych problemów, które ona bardzo przeżywa. Uczucia niesprawiedliwości targają ją coraz bardziej, a musicie wiedzieć, że jest bardzo wrażliwą kobietą. Kiedy więc na horyzoncie pojawi się młoda mama coś się wydarzy...
Przepiękna książka, która bardzo mną poruszyła. Czuć było tu ogromną prawdziwość, jakby bohaterzy nie grali, tylko opowiadali swoje prawdziwe życie. Wierzyłam we wszystko, co tu się wydarzyło. Bywało, że miałam łzy w oczach. Ruth tęskniła za niektórymi pacjentami, choć zdawała sobie sprawę, że bywali niebezpieczni. Kiedy jej mąż opowiadał przy stole w jaki sposób przeprowadza zabiegi, ona nie potrafiła tego słuchać. Była twarda i stanowcza, choć jej wnętrze aż krzyczało. Nie da się niektórych opisów zapomnieć. Bardzo polecam do przeczytania! Prem 12 październik 2022