Zaryzykuję stwierdzenie, że nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić klęski głodu. Może taką jednostkową, indywidualną – tak. Ale masowej, takiej w której do naszego domu wchodzą obcy ludzie, żeby skonfiskować ostatnie paczki mąki, ostatnie ziarnka ryżu; takiej w której osłabli z głodu nie jesteśmy w stanie zebrać myśli, kiedy wszystko nas męczy, kie... Recenzja książki Żółty książę