Od autora: Niniejsza książka nie jest parafrazą, ani też „na obraz i podobieństwo” bardzo znanej i miłej mojemu sercu książki Karola Olgierda Borchardta pt. Znaczy Kapitan. Jedyną myślą przyświecającą mi podczas powstawania tej książki było opisanie i wspomnienie ludzi zatrudnionych na następcy starego „Batorego” – na pokładzie tss. „STEFAN BATORY” w latach 70. ubiegłego stulecia.
Dlaczego „znaczy, czerwony pająk”? Z ogromnej perspektywy czasu ponad ćwierćwiecza życia ludzkiego patrząc, śmiało można by powiedzieć, iż wiele emocji, chwilowych animozji, furii zjawisk natury, z którymi musieliśmy współegzystować, pojedynków politycznych oraz sytuacji krytycznych przyblakło nieco z biegiem czasu; jednakowoż faktem historii polskiego morza pozostaje – z lekka po macoszemu potraktowana przez autorów oraz byłych członków załogi – historia polskiego transatlantyku tss. „Stefan Batory”, zwanego wtedy przez nas, członków załogi, po prostu „Stefkiem”.
Był ten statek, pomimo systemu komunistycznego – wtedy epoki „gierkowszczyzny” – jedynym łącznikiem pomiędzy Wschodem a Zachodem. Z jednej strony należało utrzymywać łączność pomiędzy obu brzegami „Wielkiej Wody”, z drugiej zaś – prawie chyba nigdzie indziej niż na tym statku – „czerwona nawała” hamowała rozwój myśli, krępowała ludzkie czyny i pętała umysły. W książce tej chciałem podkreślić, iż pomimo „czerwonych pająków” (kąsających nas niemiłosiernie), szereg młodych, wspaniałych ludzi tworzyło już WTEDY zalążek morskiej „Solidarności”, gdzie nie bano się używać odważnych słów, gdzie czyny „młodych gniewnych” zaćmiewały sławę czerwonych kacyków, będących WTEDY u władzy na pokładzie naszego transatlantyku.
Część mojej młodości spędziłem na pokładzie tss. „Stefan Batory” jako członek załogi, gdzie udało mi się dokładnie przyjrzeć mechanizmom władzy „czerwonych pająków” i rodzącym się nowym strukturom opozycji politycznej. Wiem, że ludzie, których tu wspomnę, w dużej części odeszli już na „wieczną wachtę”, inni klepią biedę z miniemerytur w barach Trójmiasta, wielu, jak ja – wyemigrowało, służyło lub nadal służy na obcych banderach lub towarzystwach lotniczych. Są natomiast jeszcze inni – „czerwoni pajęczarze”, ci, którzy z uporem niszczyli początki ruchu solidarnościowego na „Stefanie” i do dzisiaj w dalszych pokoleniach „młodych, różowych pająków” żyją w dostatku schedy komunistycznego dobrobytu. Chcę przy tym zaznaczyć, że książka niniejsza nie jest przeznaczona jakimkolwiek celom odwetu, żalu, czy późnej zemsty. Będą przedstawione Czytelnikom fakty bez komentarzy, zostawiając uwagi Ich ocenie. Aczkolwiek nieraz trudno być obiektywnym narratorem zdarzeń tu opisywanych – nawet po prawie trzydziestu latach. Ale czas uchylić rąbka tajemnicy. Kurty(za)na historii w górę!!!
Dlaczego „znaczy, czerwony pająk”? Z ogromnej perspektywy czasu ponad ćwierćwiecza życia ludzkiego patrząc, śmiało można by powiedzieć, iż wiele emocji, chwilowych animozji, furii zjawisk natury, z którymi musieliśmy współegzystować, pojedynków politycznych oraz sytuacji krytycznych przyblakło nieco z biegiem czasu; jednakowoż faktem historii polskiego morza pozostaje – z lekka po macoszemu potraktowana przez autorów oraz byłych członków załogi – historia polskiego transatlantyku tss. „Stefan Batory”, zwanego wtedy przez nas, członków załogi, po prostu „Stefkiem”.
Był ten statek, pomimo systemu komunistycznego – wtedy epoki „gierkowszczyzny” – jedynym łącznikiem pomiędzy Wschodem a Zachodem. Z jednej strony należało utrzymywać łączność pomiędzy obu brzegami „Wielkiej Wody”, z drugiej zaś – prawie chyba nigdzie indziej niż na tym statku – „czerwona nawała” hamowała rozwój myśli, krępowała ludzkie czyny i pętała umysły. W książce tej chciałem podkreślić, iż pomimo „czerwonych pająków” (kąsających nas niemiłosiernie), szereg młodych, wspaniałych ludzi tworzyło już WTEDY zalążek morskiej „Solidarności”, gdzie nie bano się używać odważnych słów, gdzie czyny „młodych gniewnych” zaćmiewały sławę czerwonych kacyków, będących WTEDY u władzy na pokładzie naszego transatlantyku.
Część mojej młodości spędziłem na pokładzie tss. „Stefan Batory” jako członek załogi, gdzie udało mi się dokładnie przyjrzeć mechanizmom władzy „czerwonych pająków” i rodzącym się nowym strukturom opozycji politycznej. Wiem, że ludzie, których tu wspomnę, w dużej części odeszli już na „wieczną wachtę”, inni klepią biedę z miniemerytur w barach Trójmiasta, wielu, jak ja – wyemigrowało, służyło lub nadal służy na obcych banderach lub towarzystwach lotniczych. Są natomiast jeszcze inni – „czerwoni pajęczarze”, ci, którzy z uporem niszczyli początki ruchu solidarnościowego na „Stefanie” i do dzisiaj w dalszych pokoleniach „młodych, różowych pająków” żyją w dostatku schedy komunistycznego dobrobytu. Chcę przy tym zaznaczyć, że książka niniejsza nie jest przeznaczona jakimkolwiek celom odwetu, żalu, czy późnej zemsty. Będą przedstawione Czytelnikom fakty bez komentarzy, zostawiając uwagi Ich ocenie. Aczkolwiek nieraz trudno być obiektywnym narratorem zdarzeń tu opisywanych – nawet po prawie trzydziestu latach. Ale czas uchylić rąbka tajemnicy. Kurty(za)na historii w górę!!!