Gibbon opisuje zgodnie ze swymi imperialnymi sympatiami, a jeśli źródła mówią co innego, to tym gorzej dla źródeł. Przed podbojem "Zachód zamieszkiwali nieokrzesani i wojowniczy barbarzyńcy, którzy pogardzali rolnictwem bądź też zupełnie go nie znali" (rdz 2) i dopiero dzięki Rzymowi je poznali czy docenili. Wprawdzie Juliusz Cezar pisze o uprawie ziemi przez Gallów, jednak Gibbon wie lepiej. Wedle jego odkryć Imperium było tolerancyjne "Lud uważał wszelkie odmiany kultu religijnego panujące w świecie rzymskim za jednakowo słuszne, filozof— za jednakowo fałszywe, a dostojnik państwowy — za jednakowo pożyteczne. Tak więc tolerancja wytwarzała nie tylko wzajemne pobłażanie, ale nawet harmonię religijną." (tamże) A skoro Tacyt czy Swetoniusz twierdzą inaczej, Gibbon bądź pomija ich świadectwo bądź z prześladowania robi tytuł do chwały "zakazywano praktykowania zabobonu egipskiego, najbardziej ze wszystkich godnego pogardy i najobrzydliwszego" (tamże). Na czym polegać miała ta obrzydliwość, nie dowiemy się.