"Czas i ludzie sprawili, że niewiele zostało z chutoru, jego resztki stopniowo pochłonęła ziemia, rozwiał wiatr. Wszystko należy do przeszłości skażonej rozkładem i niebytem. Wszystko prócz ludzkiej pamięci nie podlegającej upływowi czasu".
Takimi słowy rozpoczyna Bykow swą powieść "Zły znak", żeby przejść później do opisu losu dwojga starych ludzi, którzy na białoruskiej wsi przeżywają niemiecką okupację. Początkowo docierają tu tylko dalekie echa wojny, stopniowo jednak przybliża się ona do ich wsi i chociaż chcieliby pozostać na uboczu, wciąga ich w swe tryby i bezlitośnie miażdży. Jest w tej książce jakiś fatalizm. Jej bohaterowie od początku skazani są na ciężkie, tragiczne życie, zakończone równie tragiczną śmiercią. A najtragiczniejsze, że nie giną z rąk okupanta, że to swoi dla swoich są jak wilki po latach stalinowskiego rozkułaczania, kolektywizacji, niszczenia międzyludzkich więzi.