„Byłoby pożałowania godnym nieporozumieniem, gdyby ktoś brał tę książkę do ręki z myślą, że znajdzie w niej żywoty świętych. Zdziwiłby się bowiem w takim razie bardzo, widząc w niej »życiorysy« osobistości takich, jak Herod, Piłat, Judasz czy Mahomet. A nawet tam, gdzie chodzi o autentycznych świętych, przykro zaskoczyć by do musiał brak wszelkiej chronologii i tła historycznego, bezgraniczna często naiwność opowiadanych z całą powagą scen, jaskrawe anachronizmy
i szereg podobnych usterek. Jednym słowem Złota legenda nie jest bynajmniej wiarogodnym źródłem wiadomości o tych wszystkich osobach, o których jest w niej mowa.
Czymże jest zatem? Wieńcem legend w starym, średniowiecznym znaczeniu tego wyrazu, wielkim skarbcem, w którym fantazja stuleci złożyła swoje najpopularniejsze wytwory, a z którego pokolenia czerpały następne wątki dla swego piśmiennictwa, malarstwa, rzeźby i architektury”.
Przeczytałam „Złotą legendę” Jakuba de Voragine z czystej ciekawości, hagiografia raczej nie należy do kręgu moich zainteresowań. Mimo to muszę przyznać, że nie było to aż tak nudne, jak się spodziewałam.
Autor żył w drugiej połowie XIII wieku i jego praca polegała głównie na odtworzeniu i spisaniu najpopularniejszych wyobrażeń i podań o poszczególnych świętych. Mimo iż legendy te są pełne naiwności i momentami wręcz elementów fantastycznych, odzwierciedlają realia swojej epoki.
...