Trzeci tom sycylijskiej serii kryminalnej z komisarzem Salvem Montalbano.
Po książki z tej serii sięgam zwykle wtedy, gdy mam ochotę na coś lekkiego i relaksującego, a także w przerwie między bardziej wymagającymi lekturami. Relaksujący kryminał? Jak najbardziej! Bo choć Montalbano tropi zwykle zabójców, nie natkniemy się w tej serii na hektolitry płynącej krwi, szczegółowe opisy wymyślnych tortur czy okrucieństw wszelkich rozłożonych na czynniki pierwsze.
Postać głównego bohatera wymyka się schematom. Mimo że jest mężczyzną w średnim wieku i stanu wolnego, to jego profil znacznie różni się od często spotykanego w literaturze kryminalnej typu detektywa samotnika - nieszczęśnika. Pozostaje w stałym satysfakcjonującym związku z kobietą, nie upija się do nieprzytomności, dobra kuchnia stanowi ważną część jego codziennego życia, mieszka w domu położonym nad morzem i z tej lokalizacji aktywnie korzysta. Prowadzi umiarkowane życie towarzyskie chociaż duszą towarzystwa zdecydowanie nie jest. Humorzasty i zmienny jak pogoda budzi sympatię czytelników, niekoniecznie zaś swoich podwładnych. Czasem bywa zabawny, częściej nieobliczalny.
U Camilleriego zbrodnia jest faktem zaistniałym, a akcję książek napędza śledztwo. I znowu! Nie przypomina ono pogoni psów gończych. Kosztem snu, posiłków czy przyjemności. Tych komisarz nigdy sobie nie odmawia. Przecież trup i tak jest już martwy. Prawda? Ponadto, Montalbano kieruje się własnym kodeksem moralnym i jeśli, jego zdaniem, przewinienie tego czy owego nie jest znaczne, pomija pewne fakty w raportach lub przedstawia je w taki sposób, żeby delikwentowi włos z głowy nie spadł. Czy tak można? Na Sycylii - można.