Po „Zimowe zaręczyny” sięgnęłam z czystej ciekawości: miałam ochotę na coś lekkiego, romantycznego oraz niezobowiązującego z nutką fantasy w tle – a patrząc na opis, okładkę i tytuł spodziewałam się właśnie takiej pozycji.
Po kilku stronach stwierdziłam, że bardzo się myliłam. Po kilkunastu zastanawiałam się, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Po kilkudziesięciu zaczęłam się wciągać w świat wykreowany przez autorkę i przepadłam bez reszty.
Przyznaję, początek jest specyficzny i wprowadza tak dużo nowości, że można się chwilowo tym wszystkim zagubić, przez co ciężko się wdrożyć. Zapewniam jednak, że warto przez niego przebrnąć, bo to w moim odczuciu jedyna słabsza strona tej książki, a w pewnym momencie wpada się w rytm i nie można się już od oderwać od przewracania kolejnych stron...
Ta powieść jest po prostu świetna! Uważam, że to jedna z najlepszych Young Adult fantasy jakie miałam okazję przeczytać od dłuższego czasu. „Zimowe zaręczyny” są naprawdę warte uwagi: specyficzne, a zarazem charakterystyczne, przez co niezmiernie wciągające. Wbrew temu, czego się na początku spodziewałam, nie jest to kolejna romantyczna historia z elementami fantasy – już same okoliczności zaręczyn są zupełnie inne, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. To rozbudowana i wielopłaszczyznowa historia osadzona w świecie inspirowanym steampunkiem, ale też nie ograniczającym się do niego.
Do najmocniejszych stron powieści należą zdecydowanie kreacja postaci oraz wspomniany świat przedstawiony. Bohaterowie są tak charakterystyczni, a ich opisy tak barwne, że po zapoznaniu się z nimi od razu zapadają w pamięć. Autorka pisze bardzo obrazowo, przerysowując ich cechy i zachowania, a zabieg ten bardzo oddziałuje na wyobraźnię. Co interesujące, większość postaci nie jest jednoznaczna, przez co nawet do tych, które wydają się być negatywne, czytelnik czuje sympatię. I najważniejsze – każda ma swój charakter, w dodatku wyrazisty, co nie zdarza się często.
O świecie stworzonym przez autorkę mogę powiedzieć tylko tyle, że zdecydowanie trzeba go poznać! Jest tak rozbudowany i intrygujący, że po prostu nie można przejść obok niego obojętnie. Christelle Dabos posiada ogromną wyobraźnię i zapewniam, że potrafi z niej korzystać. Podoba mi się to, że często jednozdaniowe aluzje czy podteksty potrafią wyrazić więcej niż tysiąc słów. Dzięki temu, że nie wszystko jest od razu podane na tacy, fantazja czytelnika zaczyna działać, a emocje buzować.
Serdecznie polecam Wam tę pozycję, mnie całkowicie pochłonęła i oczarowała!