Zbrodnia po irlandzku jest moim drugim spotkaniem z autorką, której Zbrodnia i Karaś wspominam bardzo dobrze. Bawiłem się przy niej świetnie i dlatego sięgnąłem po kolejną jej powieść kryminalną z domieszką humoru. Zapowiadała się ciekawie i chciałem bawić się dobrze podczas czytania. Tomasz Waciak pracuje w biurze Hej Wakacje, które organizuje wyprawę do Irlandii, gdzie wszystko jest możliwe. Podczas pobytu zaczynają się pojawiać zbiegi okoliczności i pada pierwszy trup. Nie zrażony wydarzeniem i dziwnym przygodom. Kontynuuje wycieczkę obawiając się o losy swoich podopiecznych coraz bardziej, o swoje zdrowie psychiczne i dziwnych wypadkom.
Kolejna książka autorki za mną, po której spodziewałem się znów dostać satyryczne podejście z absurdalnymi przygodami oraz humorem. Zapowiadało się ciekawie od pierwszego rozdziału. Biuro podróży Hej Wakacje jest przedstawione w krzywym zwierciadle nastawione na pozyskanie klientów wszelkimi sposobami. Nie ważne jest, czy początkowe trasy będą oblegane, ale zawsze mogą być wypromowane na wszelkie sposoby. Tak samo ma się się z niezwykłą wyprawą do Irlandii w ramach nowej otwartej wycieczki Szmaragdowa przygoda. Do jej prowadzenia zostaje oddelegowany Tomasz Waciak, który ma problemy z alkoholem i boi się kolejnych strat w powierzonych ludziach. Przy czym dostajemy bohaterów przeróżnych i nieco egocentrycznych. Tym sposobem zawsze dzieje się wiele w czasie czytania i postacie zostały dobrze przerysowane. Niektóre sprawiają kłopoty swoim zachowaniem, inne arogancją i lekceważeniem zasad. Jednak nie każdy z nich jest przygotowany na wydarzenia jakie staną się ich udziałem. Autorka popuściła wodzę wyobraźni i mamy satyryczne spojrzenie na pobyt rodaków w Irlandii, gdzie kłopoty sprawiają na każdym kroku. Awantury, zniszczenia, chęć posiadania swojej jedynej pamiątki z podróży i odwiedzenie miejsc na trasie turystycznej. Absurdu w historii znajdziemy wiele i często wydarzenia zostają podane w krzywym zwierciadle. Nawet kolejne ofiary giną w nieco zaskakujących, niecodziennych i dziwnych wypadkach. Niektóre pomysły na śmierć były pomysłowe i nie mogłem doczekać się co autorka w tym temacie wymyśli. Wykorzystanie miejscowych atrakcji do realizacji zgonów było absurdalne i nawet nieraz zabawne. Sam motyw kryminalny związany z ginącymi turystami był dobry i podobał mi się od początku. Jednak niestety zabrakło mi sporej ilości humoru jaki dostałem w Zbrodni i Karasiu. Wisielczego, czarnego i dobrego, który sprawił, że lektura była jeszcze zabawna niż w tym przypadku dostałem.
Bohaterowie książki zostali przedstawieni w krzywym zwierciadle i w satyryczny sposób. Dlatego nie tylko można się nimi zainteresować, ale nawet polubić mimo zachowania, niektórych cech charakteru i słabości jakie posiadają. Zostały dobrze nakreślone pod względem psychologicznym. Każdy z nich jest obdarzony własnym zachowaniem i cechami charakteru. Dostajemy wielką damę, która nie boi się nikogo. Pilota z problemem alkoholowym. Kierowce autobusu wykonywającego swoją pracę. Oprócz tego innych uczestników wycieczki marzących o super wypoczynku i o zwiedzaniu atrakcji turystycznych. Autorka stworzyła ciekawych bohaterów nakreślonych świetnie, którzy oczekują przygód w deszczowej Irlandii w ramach wycieczki. Relacje pomiędzy nimi wypadają dobrze i same dialogi są świetne.
Książka Zbrodnia po irlandzku jest drugą moją książką autorki jaką przeczytałem po Zbrodnia i Karaś. Oczekiwania miałem spore, bo przy poprzedniej bawiłem się świetnie. W tym przypadku autorka bierze na tapetę wycieczki do krajów, przedstawia kłopoty jakie sprawiają Polacy i chęć przywiezienia czegoś, aby znajomi zielenieli z zazdrości. Wszystko jest ukazane w krzywym zwierciadle, podlane absurdem i satyrą. Wycieczka obfituje nie tylko w zwiedzanie ciekawych miejsc, ale nie brakuje wątku kryminalnego jaki pojawia się. Pierwsza śmierć turysty z wycieczki Szmaragdowa przygoda nie robi wrażenia na pozostałych wycieczkowiczach. Mających za cel zwiedzenia mimo problemów, tego pochmurnego, deszczowego i czasami słonecznego miejsca. Obserwując przy tym zachowanie rodaków i ich wyczyny w czasie wycieczki. Główny wątek jest związany z biurem podróży i jego szefem Rudolfem, który chce wypromować i otworzyć nowy kierunek w stronę Irlandii. Podczas czytania zostałem wciągnięty w wir wydarzeń i fajnie czytało się. Jednak czego mi brakuje to właśnie gagów sytuacyjnych i dawki humoru jakich oczekiwałem tutaj dostać. Można było lepiej wykorzystać humorystyczne podejście do wycieczek w zagraniczne strony i stworzyć zabawną powieść z domieszką kryminału. Mimo pewnych wad jakie posiada powieść miło spędziłem z nią czas. Pojawiające się zgony turystów były dziwne i nie brakowało w nich zbiegów okoliczności. Dopiero pod koniec wszystko staje się jasne w zakończeniu, które wyjaśnia motywy i odkrywa prawdę.
Książka Zbrodnia po irlandzku miała spory potencjał, który został nie całkiem wykorzystany. Na pewno na plus można zaliczyć satyryczne podejście do biur podróży, przerysowane postacie i absurdalne przygody bohaterów ze zbrodnią w tle. Jednak nie wszystko się tak udało, bo brakowało mi dawki humoru. Akcja książki została poprowadzona zręcznie. Nieraz szybciej, czasami wolniej, ale dobrze czytało się. Sama historia i ukazanie wycieczki w krzywym zwierciadle, która może okazać się katastrofalna w skutkach było dobrym pomysłem. Sięgając po kolejną książkę autorki chciałem znów bawić się świetnie podczas czytania. Jednak nie pozbawiona pewnych wad powieść wypada dobrze i mimo wszystko spędziłem miło czas. Przyjemna i lekka lektura, trochę brakowało jej do poprzedniej książki autorki, lecz również można przeczytać jako rozrywkową książkę po czymś bardziej wymagającym. Na pewno sięgnę po kolejne książki autorki, bo lubię kryminały z domieszką humoru i liczę na lepszą oraz zabawniejszą lekturę.