“Ostatnio zaczęło go nawiedzać jakieś osobliwe przygnębienie. Nie było w tym czegoś szczególnego, żrącego, jadowitego, lecz wciąż wiało stamtąd coś wiecznego, jakiś przedsmak nieskończonej kolei lat zimnej, obezwładniającej tęsknoty, przeczucie jakiejś wiekuistości ,,na kwadratowym łokciu przestrzeni". Pod wieczór wrażenie to poczynało zazwyczaj męczyć go jeszcze silniej.”