Okazuje się, że bycie zbójem wcale nie jest łatwe. Ani wtedy, gdy się jest zbójem złym, ani tym bardziej wtedy, gdy jest się zbójem dobrym. Kiedy zaś jest się sierotą bez grosza przy duszy, co gorsza strasznym fajtłapą, a jedyna opanowana umiejętność to gra na fujarce, wszystko wydaje się przerąbane. Na szczęście los nagradza dobrych, złych karze lub kieruje ich na drogę poprawy, a szczęśliwy koniec może nadfrunąć nawet w podmuchach wiatru z fabryki kierowanej przez stracha na wróble... I znów także w tej książce – jak i w innych tego autora – nic nie dzieje się tak samo jak w innych bajkach. Nie brakuje w niej jednak zbójców, królów, armat (oraz innych rodzajów broni), pięknych, choć nieszczęśliwych panien, a przede wszystkim… przede wszystkich nie brakuje wartkiej akcji i doskonałego humoru.