W ćwierćwieczu ?transformacji? podejmowano wiele prób porządkowania problematyki bezpieczeństwa. Zazwyczaj działania okazywały się być poprawne, napawające nadzieją, zanim trafiły do konsultacji (międzyresortowych). Gdy tam trafiły, czyniono wysiłki, aby storpedować prace, gdyż przyjęcie ich za słuszne prowadziłoby do konieczności poważnych zmian personalnych w obszarze bezpieczeństwa na wszystkich szczeblach. Pojawiały się propozycje alternatywne bardziej zrozumiałe dla ?elit? politycznych. Aktywność kryzysową rozważano i nadal rozważa się wyłącznie w zakresie reagowania na skutki katastrofy, obudowując to przeróżnymi sztabami, organami, szczeblami, ogniwami, zespołami i innymi ciałami alternatywnymi dla organów konstytucyjnych, rozmywając w ten sposób odpowiedzialność za nieskuteczność, zaniechania i zaniedbania. Kilkadziesiąt uczelni w Polsce prowadzi kierunki bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego, ale treści tam wykładane, bazujące na rodzimych opracowaniach i aktach prawa, odbiegają od bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego pojmowanych w NATO i Unii Europejskiej, co jest trudne do przyjęcia za normalne. Książka ta wskazuje zasady bezpieczeństwa obowiązujące w państwach demokratycznych z odniesieniem ich do naszej rzeczywistości.