Kiedy zabierałam się do czytania tej książki , pomyślałam sobie '' no tak , znowu pewnie książka o biednych , pokrzywdzonych gejach , których wszyscy prześladują i ograniczają ich wolność osobistą i prawa obywatelskie nie pozwalając im np. zawierać związków małżeńskich '' . Co dostałam ? Książkę która ma już spory staż wydawniczy , ponad dwudziestoletni . Dostałam całkiem fajną historię o rodzinie . O przyjaźni . O tym że geje i lesbijki , to nie osoby z innej planety , po których nie wiadomo czego można się spodziewać . To osoby ''zwyczajne'' . Też czują , kochają , cierpią i rozpaczają . To osoby które też mają trudności w kontaktach międzyludzkich i w relacjach ze swoimi rodzicami . Książkę czyta się szybko , ja nawet nie zauważyłam że to już koniec . Przyznaję że autor ma wspaniałe pióro , chociaż w moim odczuciu , nie ustrzegł się pewnych stereotypów . Odczułam że David Leavitt próbuje szukać przyczyn , nazwijmy to '' gejostwa '' . Jakby mówił '' to nie bierze się znikąd ''. Wszyscy główni bohaterowie niejako mieli '' powody '' by być homoseksualistami . Oto Philip Benjamin , dwudziestopięcioletni młodzian mieszkający w West Side . Philip pracuje jako redaktor w wydawnictwie wypuszczającym na rynek romanse , oczywiście heteroseksualne , takie późniejsze '' harlequiny ''. Pan redaktor wyrastał w pozbawionej ciepła rodzinie , gdzie wiecznie zapracowana matka i wiecznie zdystansowany do niego ojciec , nie zapewniali mu dostatecznej miłości rodzicielskiej . W szkole też...