"Prom leniwie zawijał do portu w Stone Town. Wyczekiwał go szary tłum tragarzy, naciągaczy hotelowych i "opiekunów" turystów, szukających szansy na łatwy zarobek.
Miałem przejść przez ten tłum ścieżką osoby spoza, tymczasowej i transcendentnej, która przyjeżdża tylko na chwilę, zbierze wrażenia i wywiezie je jak trofea do swojej Europy. Ale ten tłum mnie pochwycił i wchłonął. Pierwsze słowa, które wykrzyczał mi prosto w twarz miejscowy łowca okazji, brzmiały: "Welcome to paradise! Tu wszystko jest możliwe. Sam się przekonasz!" - Wiem - pomyślałem. Byłem tu już wcześniej, ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałem..."
Miałem przejść przez ten tłum ścieżką osoby spoza, tymczasowej i transcendentnej, która przyjeżdża tylko na chwilę, zbierze wrażenia i wywiezie je jak trofea do swojej Europy. Ale ten tłum mnie pochwycił i wchłonął. Pierwsze słowa, które wykrzyczał mi prosto w twarz miejscowy łowca okazji, brzmiały: "Welcome to paradise! Tu wszystko jest możliwe. Sam się przekonasz!" - Wiem - pomyślałem. Byłem tu już wcześniej, ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałem..."