Od początku stajemy się uczestnikami dwóch opowieści prowadzonych równolegle lecz odległych od siebie czasowo. Takie ramy czasowe stworzyły płaszczyznę przeszłości i teraźniejszości. Na zmianę poruszamy się między tymi wymiarami, by zagłębić się w sytuacje i w psychikę bohaterów. Niosą one w sobie coś zaskakującego, coś w rodzaju prawdopodobieństwa, acz nie konieczności, co mogło się stać lub jest tylko wytworem wyobraźni uczestników dramatu.
Nie ma sensu przedstawiać sytuacje czy samej drogi poszukiwać, trzeba się osobiście zmierzyć z lekturą, jej formą, dość surową narracją oraz przeżyciami bohaterów. A będzie to książka nie dla wszystkich przyjemna, tak sądzę. Na pewno nie dla czytelnika, który oczekuje głównie "akcji" szeroko zakrojonej, bo nic tu nie dzieje się "na szybko". Wypadki przedstawione na początku rozwijają się powoli. Wszystko toczy się tak niespiesznie, jakby Autorka celowo posuwała się drobnymi kroczkami, nie chcąc szybko zamknąć sprawy. Osobiście nie przeszkadzało mi takie podejście. Widać, ze plan zakładał pokazanie czegoś więcej poza dostarczeniem wyjaśnień na temat działania wszelkich zachodzących mechanizmów w tej sprawie. Nie mniej jednak jest to powieść o Carli i Fionie, o dążeniu do poznania prawdy, o reakcjach środowiska na ich zmagania.
Po lekturze nieodparcie nasuwa się myśl, że każdemu można wmówić różne rzeczy, szczególnie gdy nie ma dowodu na to, jaka jest prawda. Co w sumie z każdego z nas może stworzyć szaleńca. Doś...