Zabójstwo Brangwina Kąkola

Krótka (przeczytana w jedno popołudnie) książka-komiks, opowiadająca historię misji szpiegowsko-dyplomatycznej elfiego agenta, Brangwina Kąkola, w królestwie goblinów rządzonym przez innowymiarową inteligencję. Fabuła opowiedziana jest z dwóch punktów widzenia, samego elfiego agenta oraz jego gobliniego gospodarza, którzy za nic nie mogą znaleźć wspólnych punktów widzenia i przezwyciężyć uprzedzeń wynikających z historii dzielącej oba narody. Dla podkreślenia różnic rozdziały, których narratorem jest goblin są tekstowe a rozdziały opowiedziane z punktu widzenia elfa mają formę komiksu bez słów, złożonego z całostronicowych, czarno-białych rysunków. Czasami rysunki pokazują te same wydarzenia, które opisuje tekst, ale z alternatywnego punktu widzenia. Sama fabuła, opisywana na okładce jako pełna akcji i humoru, wcale nie wydała mi się aż tak bardzo humorystyczne. Owszem, sporo się działo, ale zarówno bohaterom jak i mnie rzadko kiedy chciało się śmiać, chociaż wymowa tej książki jest optymistyczna i można ją sprowadzić do znanego przysłowia o budującej zgodzie i rujnującej niezgodzie.

Książka charakteryzuje się oryginalną formę (luźne skojarzenie: Smoki na zamku Ukruszon Pratchetta, chociaż to były opowiadania a grafika pełniła funkcje ilustracyjne i nie była integralną częścią fabuły) i lekkim stylem. Nie zachwyciła mnie, ale przeczytałem ją z przyjemności, chociaż wiekowo z pewnością nie pasuję do grupy docelowej tej książki. Sądzę, że powodem, dla którego nie bawi...