Opinie i oceny na temat „Zabawy w chowanego” są bardzo skrajne. Czy autor miał coś konkretnego na myśli? Chciał coś przekazać? Uzmysłowić siłę fikcji, jej ogromny wpływ na pisarza i czytelnika oraz niebezpieczeństwa jakie się z tym wiążą? A może chciał po prostu napisać mocno pokręconą, poplątaną i odjechaną książkę bez żadnego głębszego sensu? Momentami naprawdę ciężko połapać się co jest fikcją, a co rzeczywistością. Sam złapałem się parę razy. To jego magiczny styl, znak rozpoznawczy. Jednych skusi, innych nie.
Czytanie to jedna z najpiękniejszych czynności. Pamiętam, że swego na tyle mocno przywiązywałem się do bohaterów książek, że potrafiłem nimi żyć przez kilka dni i dosłownie cierpieć, że jakaś postać jest tylko fikcyjna. Teraz raczej mi się to nie zdarza, jednak cały czas uwielbiam uciekać do książek i przenosić się do innego świata. Patrząc na przeszłość, teraźniejszość i prawdopodobną przyszłość świata, żadna fikcja nie wydaje się być bardziej przerażająca od rzeczywistości.
„Natomiast ja w ogóle tak nie uważam. Wręcz odwrotnie, według mnie wielka siła fikcji leży w mocy, z jaką potrafi ona oderwać nas od codzienności czy też opatrzyć rany zadane nam przez przemoc wokół”.
Piękna w książkach jest też ich różnorodność i interpretacja. „Zabawa w chowanego” jest tego doskonałym przykładem. Jedni jej nie rozumieją i uważają za słabą, inni dają wysokie oceny i zachwycają się stylem. Weźmiemy sto przypadkowych osób i każda wyniesie coś innego. Czy osoby nierozumiejące sensu tej książki mają rację? Tak. Czy osoby znajdujące w niej coś więcej mają rację? Tak.
W książkach Pana Musso wszystko może się wydarzyć. Teoretycznie dwie osobne historie łączą się ze sobą, a na koniec jakby osobna część wszystko wyjaśnia. Tak jak przedstawieni pisarze, tak i on panuje nad sytuacją. Skoro fikcja z rzeczywistością miesza się tak bardzo, to który świat byśmy chętniej wybrali?