zy książki Henryka Sienkiewicza, Mirona Białoszewskiego, Andrzeja Stasiuka, Jerzego Stempowskiego, Jacka Dehnela, Leopolda Tyrmanda, Jarosława Iwaszkiewicza, Marka Nowakowskiego, Tadeusza Różewicza, Zbigniewa Herberta, Witolda Gombrowicza czyta się lepiej w łóżku, czy nad biurkiem? Siedząc albo stojąc? W podróży, gdzieś z dala od domu, czy odwrotnie, w zaciszu pokoju? Odpowiedzi na te pytania udziela znany z filmów „Rejs”, „Stawiam na Tolka Banana” i „Ryś” Andrzeja Dobosza, felietonista Polskiego Radia i dziennika „Rzeczpospolita”. Szkice Dobosza są tym cenniejsze, że dotyczą osób, zdarzeń i historii, które autor zna od środka, uczestniczył w nich, przyglądał im się z bliska albo dowiedział się o nich z pierwszej ręki. Dobosz tworzy własny gatunek refleksji nad książką. Dokładnie i rzeczowo, czasem tak samo sensualnie opisuje dzieła, ale zarazem nie zawsze i niekoniecznie trzyma się ściśle ich treści – z opisów możemy poznać wymiary, ba, ciężar nawet książki i uwagi typu: „nadaje się do czytania przy biurku”, „nie da się czytać w łóżku”. Pozwala sobie na różne anegdoty, historyjki, aluzje, pozorne odejścia od „aktu lekturowego”. Gdybym był zmuszony do określenia gatunkowo pisarstwa Andrzeja Dobosza o książkach, zapewne próbowałbym szukać terminów w rodzaju: „gawęda o sześciu lekturach”. Krzysztof Koehler