Już sam fakt, że "Wypowiedz jej imię" sklasyfikowano jako horror jest dużym nieporozumieniem. Prawdę mówiąc, gdyby naprawdę był to horror nigdy bym tej książki nie przeczytała, zważywszy na to, że moje nerwy są słabe niczym nitki.
Historia skupia się na trójce nastolatków, którzy postanawiają w ramach wygłupów wywołać ducha Krwawej Mary. I nie tej Krwawej Mary z dynastii Tudorów (bo ja głupia myślałam, że o tą Mary chodzi) a ducha dziewczyny, która przed laty targnęła się na swoje życie.
Oczywiście początkowo zapominają o wszystkim, ale zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a oni są ich naocznymi świadkami.
Nie jestem fanem opowieści o duchach a tym bardziej o nastolatkach. Kiedy polecono mi tą książkę byłam sceptyczna, ale usłyszałam również, że strachu tam nie ma, jest jednak trochę śmiechu. I to muszę potwierdzić. Zachowania głównych bohaterow są przedstawione przez autora w sposób kuriozalny. Od samego rytualnego wypowiedzenia do lustra "Krwawa Mary" po uzmysłowienie sobie, że duch dziewczyny naprawdę po nich "przybywa", aż do niemal namacalnych faktów, które powoli odkrywają.
Fenomenem dla mnie było to, że przez całą powieść, aż do końca sądziłam, że autor jakoś wybrnie z nierealnego horroru i całość będzie można wziąć na logikę, ale nie... płynnie, kartka po kartce miałam możliwość zagłębić się w rzeczywistość tak groteskową, że sama do końca nie wierzę, w to co autor zrobił na końcu swojej książki.
Jedynym plusem był dość misternie opracowany wątek Mary- czyli krwiożerczego ducha, która okazuje się być w tym wszystkim ofiarą.
Wiele faktów książkowych jest tu dość przewidywalnych, właściwie nie zaskakują a utwierdzają w przekonaniu.